Jasna noc. I wcale nie taki to oksymoron, jaki sobie ktoś może wyobrazić. Czasem człowiek mówi, ze potrzebuje na coś czasu, albo mówi, żeby dać mu kilka dni na przemyślenie czegoś. I chociaż dwoi się i troi głowę swoją w tym owym czasie zajmie się wszystkim byle nie tym.
Bo na siłę to tak się nie da i jak się sobie zaplanuje to też się nie da. A przynajmniej- przeważnie się nie da.
Wczorajsza noc przyszła jak każda inna i nie zapowiadała oświecenia, a jednak. Wiem czego chce i jak chce. Mało, wiem kiedy chce i wiem, że samo chce nie wystarczy, bo od założenia do namacalnego (no prawie) faktu długa droga. To nic. Postawiłam sobie małą granicę czasową i jej się trzymam. I nie ma już, że miesiącami, latami trwa przekształcanie planu w życie, gdzie po drodze mimo, że plan może pozostać niemieniony życie go zwyczajnie modyfikuje albo niweluje.
To wszystko jest prostsze niż nam się wydaje. Albo jest coś albo nie ma nic. I żeby się o tym przekonać wcale nie trzeba tracić wiele energii ani czasu.
Mówi się, że do tanga trzeba dwojga. Idealnie. Albo dwójka jest albo każdy sobie sam.
Bo na siłę to tak się nie da i jak się sobie zaplanuje to też się nie da. A przynajmniej- przeważnie się nie da.
Wczorajsza noc przyszła jak każda inna i nie zapowiadała oświecenia, a jednak. Wiem czego chce i jak chce. Mało, wiem kiedy chce i wiem, że samo chce nie wystarczy, bo od założenia do namacalnego (no prawie) faktu długa droga. To nic. Postawiłam sobie małą granicę czasową i jej się trzymam. I nie ma już, że miesiącami, latami trwa przekształcanie planu w życie, gdzie po drodze mimo, że plan może pozostać niemieniony życie go zwyczajnie modyfikuje albo niweluje.
To wszystko jest prostsze niż nam się wydaje. Albo jest coś albo nie ma nic. I żeby się o tym przekonać wcale nie trzeba tracić wiele energii ani czasu.
Mówi się, że do tanga trzeba dwojga. Idealnie. Albo dwójka jest albo każdy sobie sam.