Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

wtorek, 29 listopada 2011

Czas nocy bezsennych

Głupie to :)

niedziela, 27 listopada 2011

espresso po babsku

- No mów! Jak było??
- No fajnie dosyć
- Ale gdzie byliście, co robiliście? Umówicie się jeszcze?
- Raczej chyba nie...
- Jak to? Dlaczego? Źle było?
- No nie, nie było źle
- Tylko? Mów, nie będę Cię za język ciągnąć
- No fajnie się rozmawiało, miły wieczór, ale ja nie mogę tak jak mi coś przeszkadza
- A co Ci przeszkadza?
- Bo on miał skarpetki w paski
- Co?
- No skarpetki w paski
- I co z tymi skarpetkami?
- No nic po prostu je miał. Miło było, ciekawe spotkanie przy kawie, ale jak zobaczyłem te skarpetki już nie mogłam się na niczym skupić. Myślałam tylko o tych strasznych skarpetkach i że on takie nosi. I nie mogłam znieść ich.
- Aż takie straszne były? Zresztą, co tam skarpetki. Sympatyczny przystojniak, co się skarpetek czepiasz?
- Tak, przystojny, fajny, interesujący, ale nie możesz zrozumieć? On miał skarpetki w paski?
- Skarpetki, nawet te w paski są po to, żeby je nosić
- No ale ja nie mogę znieść tego
- Naprawdę Ci to przeszkadza, czy szukasz wymówki, żeby się nie umówić już?
- Serio przeszkadza
- Jak mogą skarpetki przeszkadzać?
- Mogą, mnie takie szczegóły rozpraszają i w moment mi się facet podobać przestaje
- Nie rozumiem, ale to tylko ze skarpetkami?
- Nie, różne rzeczy mi przeszkadzają. Że ma jakiś kosmiczny sweter brzydki, buty beznadziejne. Ale nie tylko o ubranie. Jak po polsku nie mówi prawidłowo, albo wtrąca jakieś nieistniejące słowa, albo takie ze slangu amerykańskiego. Nie mogę spotykać się z facetem, który nie ma tyłka, ma za dużą głowę, za małe stopy, ogląda nałogowo filmy, albo po prostu jest nudny
- No dobra, część z tych rzeczy potrafię zrozumieć, ale facetom w Tobie też może coś przeszkadzać
- Wiem i zdaję sobie sprawę, że moje niedoskonałości mogą drażnić. Jednego tak, innego nie. I to, co mnie drażni innych kobiet na pewno nie
- No, na pewno nie. Bo Ty przesadzasz. Tobie każdy szczegół może przeszkadzać
- Co ja na to poradzę? Tak mam i miałam. Próbowałam to lekceważyć, ale nie mogę, bo mnie to rozprasza i patrzę na kogoś przez pryzmat tego szczegółu
- Nienormalna jesteś
- No wiem
- I już się z nim nie umówisz?
- Nie raczej, powiedziałam, że odezwę się
- Odezwij!
- A jak będzie miał znów te skarpetki w paski?

:)

http://www.youtube.com/watch?v=3rX_S9eoV7I


a może?:)
http://www.youtube.com/watch?v=_i-gcWdBUb8

piątek, 18 listopada 2011

zamyślenie

Usiadłabym pod kocem przy kominku najlepiej, trzymając kieliszek wina w dłoni.
I pomilczałabym wpatrując się w płomienie i ogrzewając przy nich.

środa, 16 listopada 2011

Zderzenia z ludźmi

Aby pamiętać jak wyglądała współpraca. Spotykam przeróżnych ludzi i najprościej rzecz ujmując, bo nie sposób o każdym z osobna wspomnieć, można ich podzielić na kilka kategorii. Z nich dałoby się zrobić jeszcze podkategorie, podpodkategorie i podpodpodkategorie. Ale najprościej wygląda to mniej więcej tak.

Burza- Wpada robiąc wokół mnóstwo zamieszania. Wita się ze wszystkimi po kolei, z każdym parę słów zamieni. Mówi o tym co zamierza zrobić (bądź też zrobił) emocjonując się nieziemsko. Będzie rewelacyjnie. Tego jeszcze nie było! To pierwsza taka akcja! Trzeba być! Trzeba zobaczyć! Trzeba poczuć! Szał! Wypada niespodziewanie, jak wpadł. Po kilku minutach wraca, bo zapomniał o czymś ważnym. I znów wybiega. Relacja- rewelacja. Do następnego zrywu.


Niepewny nieśmiałek
- Trzeba dobijać się do niego drzwiami i oknami, żeby przekonać, że warto o czymś światu powiedzieć. Po wszystkich: ale tu nie ma o czym mówić, to nic takiego, nie ma się czym chwalić, nie warto, to nic ciekawego i szeregu argumentów naszych udowadniających, że to coś ważnego, udaje się przekonać. Efekt jest zawsze dobry, nieśmiałek zachwycony. Dziękuje nie raz.

Dyktator- Zróbcie to tak, tak i tak. Ma swoje i tylko SWOJE racje. Obrażalski.

Społeczniak
- Aktywny obserwator otoczenia, nic nie umknie jego uwadze, o wszystkim powiadomi. Jest wiele ważnych spraw (przeważnie problemów), którymi trzeba się zająć. Chce zachować anonimowość. Często wraca.

Techniczny- Jesteście dla nas- nie kryje tego, że tak uważa. Nie potrzebuje kontaktu bezpośredniego, o wszystkim powiadomi mailem. Przeważnie dość obszernie i szczegółowo przedstawia dany temat. Raczej nie szanuje naszej pracy, która jest dla niego po prostu naszą powinnością. Przedstawia jasno informacje, uznaje, że nie ma powodu, by jeszcze w nie ingerować, oczekuje pokłonów i poruszającego efektu. Rozczarowany.

Partner- Zwany również profesjonalistą. Obustronna, nieukrywana sympatia. Zadzwoni, pożartuje, zapyta o samopoczucie, nakreśli krótko temat, umówi się na spotkanie. Tu profesjonalnie, ze szczegółami mówi co jest grane i czego oczekuje. Gdyby coś nie było jasne, można do niego zadzwonić o każdej porze dnia i nocy. Zresztą, sam jeszcze zadzwoni albo przyjdzie upewnić się, czy powiedział to i to. Zawsze gotowy do współpracy. Rezultat- dzwoni zadowolony informując jednocześnie, że za jakiś czas przyjdzie znów z jakimiś konkretami.

Mam problem- Pojawia się tylko raz, nieco zawstydzony, ale za to z bombą. Za jakąś sprawą dociera do miejsca, z którego nie widzi już dla siebie żadnego rozwiązania. Nie poradzi sobie sam, może my moglibyśmy pomóc. Dla niego to sprawa życia i śmierci, tak ważna, że przychodzi do nas, bo to jego ostatnia nadzieja. Jest świetnie przygotowany. Pomożecie? Staramy się.




Muzyczna osobowość dnia :)
http://www.youtube.com/watch?v=AQ9zeDd0mpg&feature=player_embedded#!

wtorek, 15 listopada 2011

Czego wiedzieć nie mogliśmy

Wzorzec. Wspaniały człowiek, ksiądz, poeta. Księdza Jana Twardowskiego kochały kobiety. Nie jedna, ale też nie wiele jak może sugerować wcześniejsze zdanie. Za młodu nazywał je przyjaciółkami, lata później wnuczkami. Kilka lat przed śmiercią w jednym z wywiadów wyznał, że uległ fascynacjom kobietami. Kochał, bo bez miłości żyć nie sposób. Czy kochał je jako pasterz duszyczek, którym zdarza się błąkać, czy jako mężczyzna? One darzyły go uczuciem najwyższym znanym tylko sobie.

Twierdzi, że żadnej nie skrzywdził. Nie chciał zranić nikogo, jako człowiek pełen cnót udzielał rad, służył wsparciem, był. A one wpatrywały się w niego bez pamięci.

Ksiądz poświęcił się służbie Bogu, jemu gotowe były poświęcać się kobiety.
Jedną ze swoim muz nazwał różą, na którą można patrzeć, ale której nie powinno się dotykać.

Był mężczyzną, ale przede wszystkim księdzem. W chwili, gdy w jego świat zaczynała wkradać się miłość do kobiety ale nie w sensie duchowym, pilnował się. Przy jednym ze swoich wpisów w dzienniku wynotował, że napisał do kobiety zbyt serdeczny list, dopisał- uważaj, podkreślił te słowo, a obok umieścił wykrzyknik

Zmarł sześć lat temu, na łożu śmierci wyznał, że nigdy nie miał kontaktu z kobietą.


Ksiądz Jan Twardowski, znakomity poeta, autor jednego z moich ulubionych wierszy. Nie ma wątpliwości, że powstał, gdy w głowie księdza zagościła kobieta.


Spotkanie
ta jedna chwila dziwnego olśnienia
kiedy ktoś nagle wydaje się piękny
bliski od razu jak dom kasztan w parku
łza w pocałunku
taki swój na co dzień
jakbyś mył włosy z nim w jednym rumianku
ta jedna chwila co spada jak ogień

nie chciej zatrzymać
rozejdą się drogi
samotność łączy ciała a dusze cierpienie

ta jedna chwila
nie potrzeba więcej

to co raz tylko
... zostaje najdłużej


http://www.youtube.com/watch?v=cEnJDaqT3-0
...can`t you realy see?


I dotarło do mnie przez wierszy szereg, jak bardzo chciałabym zostać zaskoczona ...

:)

poniedziałek, 14 listopada 2011

needed:)

http://www.youtube.com/watch?v=RF0HhrwIwp0&feature=share

niedziela, 6 listopada 2011

Budowlańcy

Pomysł rzucony nie wiadomo już przez kogo znienacka był rewelacją.
Jak na "parapetówkę" przystało, poszliśmy na imprezę jako ekipa remontowo- budowlana. Królowały kaski prosto z robót, metrówki, kombinerki, młotki, umazane farbą bluzki. Był genialny kombinezon, brudne ogrodniczki, flanelowe koszule w kratę, a nawet pudełko z zawiniętymi w gazetę kanapkami ze smalcem.

Zabawa do rana. Tańce na nowopołożonym parkiecie. Obiad, kolacja, śniadanie, bo na stole same pyszności. Muzyką ogarnięci, piruetami pochłonięci, roześmiani bawiliśmy się jak dzieci na balu w przedszkolu.

Nie zabrakło prezentu dla gospodarza. Poza tym właściwym, był przybornik domownika. Wiaderko pełne przedmiotów domowego użytku. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy mu je dali prosto do ręki. Przed imprezą przygotowaliśmy mapę, a kolejne rzeczy chowaliśmy w różnych miejscach w okolicy domu. Idąc za krzyżykami nakreślonymi na kartce, znalazł wszystko.

Z taką ekipą można budować domy do końca świata. A parapetówki takie jak ta chce się pamiętać jak najdłużej :) Bo fantazja jest od tego...:)


http://www.youtube.com/watch?v=yHV04eSGzAA

piątek, 4 listopada 2011

Zamknięte

Tydzień pracy. Zamykam dziś ostatnie pracowite dni i już otwieram się na nowe. Muszę tylko zresetować swoje zwoje i iść dalej. Owoce pracy, żniwa zbieram, a zauważanie efektów przynosi radość. Tak jest chyba w każdym zawodzie. Rezultat zauważalny gołym okiem jest bezcenny. I może tak być nawet wtedy, jeśli za coś nie otrzymuję się żadnej nagrody. Mam na myśli gratyfikacje finansowe. Bo grunt to widzieć coś ponad nimi- czyli właśnie szczęście, że ma się możliwość robienia tego, co się lubi.

Są osoby, z którymi wspaniale mi się współpracuje. Jest ich od groma. Zdarzają się też jednak tacy, których postawa roszczeniowa mnie zdumiewa. Nie chodzi o to, że ja czegoś nie chcę, że komuś chcę zaszkodzić i nie zawsze wszystko mogę. Chodzi o nie rozumienie tego, że i ja mam pewne ograniczenia. Główne to obiektywizm (i choćby nie wiem co nie będę się go pozbywać), a obok niego określona ilość miejsca i czasu. Szkoda, że takie jednostki nie widzą, że tym razem wygląda to tak, a setki razy byli numer jeden. Tracą sympatię, a co za tym idzie, maleją w naszych oczach, w rezultacie szkodzą nie mi, nam, a sobie. Na siłę pomagać jednak nie mogę. Wiem, kiedy ktoś mnie lubi, a kiedy za udawaną sympatią skrywa się interesowność. Kiedyś nie potrafiłam, teraz wyczuwam to na kilka kilometrów. I nie tyle o lubienie tu chodzi, ale o szacunek. Jeśli Ty nie szanujesz mojej pracy, ja Twojej też nie muszę.
Czasem warto zdobyć się na kontakt face to face, to wiele spraw ułatwia i rozjaśnia. Powyższe wywody dziś przedstawiałam. I skończyło się niespodziewanie pozytywnie:) Jedna z osób, z którymi to różnie się współpracowało dziś zyskała w moich oczach. A ja w jej. Jestem pewna, że na drodze służbowej dużo dobrego przed nami. Ważne, żeby obie strony czuły się usatysfakcjonowane, a w razie niedomówień, nie bały się odezwać. Wszak wszyscy jesteśmy tylko (aż!) ludźmi:)

Chociaż... w tym szaleństwie nie ma metod :)


Piątkowy wieczór zapowiada się owocowo. Truskawkowy smak czeka na swój czas:)

czwartek, 3 listopada 2011

kulturalnie

Mam wielką ochotę na chwilę opuścić okolicę. Tak, jak czasem to robię wyjechać chociaż na kilka godzin. Pomieszkiwanie na wsi ma swoje zalety, ale dziś wróciłam w swoje kąty i mam potrzebę oderwania.
Najlepiej byłoby dostać z zaskoczenia smsa- Mała, zbieraj się, za godzinę jedziemy do teatru/ kina/ na koncert :)
Wiem, mogłabym sama sobie taki wypad zorganizować. Ale, po stresie, który mnie ostatnimi czasy wymęczył, czuje w sobie leniucha :)
Poza tym, z uwagi na zmianę telefonu, a co za tym idzie, utratę kontaktu do części osób, które mogłyby być potencjalnymi towarzyszami owej wycieczki, pole do popisu maleje wprost proporcjonalnie do chęci :)

środa, 2 listopada 2011

Dwa odbiory

- To nudny człowiek. Wiesz, taki filozof, mówi, a nikt nie wie o co mu chodzi.

Taką krótką i prostą ocenę można wystawić człowiekowi i zrobić mu mała antyreklamę.


Zdziwić się więc można jak to jest różnie bywa z wystawianiem not.

Artysta, filozof, pisarz, malarz. Mówiący wcale nie od rzeczy, ale w sposób taki, że nie można pozwolić sobie na przerwę. Trzeba słuchać w skupieniu, żeby zrozumieć i nadążyć. Jedni nie lubią, inni uwielbiają. Dla tych drugich to nie przymus wysiłku intelektualnego, a czysta przyjemność. Obcować z kimś mądrym, tworzącym, oczytanym. Z erudytą. Mówić i wiedzieć, że jest się odbieranym w odpowiedni sposób. Dyskutować o wszelakich sprawach istotnych, ważnych dziś lub na pozór płytkich. Świadomość, że to nie jest udawane, że słowa nie mają kogoś uczynić lepszym, a po prostu naturalne. Że ktoś jest niezwykłym człowiekiem.

Czasem warto nie słuchać innych i ich oceny drugiego człowieka. To co dla kogoś jest nudne, innego może porwać. Te niezwykłości są tuż obok więc pozwólmy im się na chwilę zatrzymać, albo sami stańmy obok i oddajmy się dyskusji z obcym człowiekiem. Niech podzieli się z nami swoimi mądrościami.

Warto też czasem słów parę z wariatami, czy wariatkami zamienić.

Wiadomo, że najlepsze kobiety mają świra:)

http://www.youtube.com/watch?v=ZBR2G-iI3-I

wtorek, 1 listopada 2011

To czas i miejsce właściwe

Lojalnością się nie nakarmisz- tym i kilkoma podobnymi zdaniami starano się ostatnio dotrzeć do wnętrza mojej głowy.

Czy żałując kogoś jesteśmy pewni, że i ta osoba nas by pożałowała, gdyby miała do wyboru swoje lub nasze dobro? Nie. Ale nie w tym rzecz. Możemy być wręcz pewni, że ktoś pomyślałby wyłącznie o sobie, a nie zmienia to pewnych faktów. Przede wszystkim tego, że nie da się przejść obok czyjegoś niepowodzenia obojętnie. Inaczej- jedni potrafią, inni nie.
Przyznaję, bardziej bolałaby mnie moja własna krzywda. Z rozpaczy i zrównania z ziemią podniosłabym się pewnie po jakimś czasie, jak przeważnie się ludzie podniosą. W sytuacji, gdy źle się dzieje obok, ogarnia nas bezradność. Jest nam żal i przykro. A nie można zrobić nic. Wtedy nawet własny sukces nie cieszy.

I nie zmieni tego nawet fakt, że pokrzywdzony niejednokrotnie potwierdził tezę, że każde grabie grabią do siebie, a szuflami ładuje się trofea tylko do własnego worka.




Dzisiejszy dzień jest dla wielu Polaków chwilą refleksji nad przemijaniem. Ksiądz mówił, żeby modlić się za tych, którzy odeszli z tego świata i czekają na zmartwychwstanie (dla wierzących).
Wspominamy tych, których już nie spotkamy, którym nie podamy ręki, z którymi nie wymienimy kilku zdań, czy uśmiechu chociaż. Myślimy o tych, który odeszli z tego świata- jak mówili podczas mszy na cmentarzach i tych, którzy odeszli z naszego świata- jak mówiłam dziś sobie ja. Stanęłam nad grobami bliskich, ale obok widziałam też tych, którzy trwają w szczęściu ale nie w mojej już okolicy.


Wyrzuty sumienia mnie dopadły. Bo to ma być czas poświęcony zmarłym, a ja dumałam ie tylko o nich. A może...w końcu to tak naprawdę wszystkich świętych...