Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

czwartek, 27 grudnia 2012

wschód bliższy


niedziela, 23 grudnia 2012

ho ho hoł

Nadszedl czas, który nazwę dojrzałością.

Święta właściwie już są (pomijając fakt, że są od listopada). Ani razu  nie pomyślałam w tym roku o prezencie dla siebie. Nie potrzebuję niczego, na niczym mi nie zależy. Nie chcę, żeby ktoś musiał w głowę zachodzić co mi kupić, wybrać, dać. Jest mi wszystko jedno, czy będzie to skarpetka, czy kolczyk.
Wszystko mnie ucieszy. A nie zawsze tak było.

W tym roku, jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi, sprawia mi ogromną radość przygotowywanie paczek. I tych dla najbliższych i tycj dla obcych. Te ostatnie zrobiłam dwie. Jedną już podarowałam, drugiej jeszcze nie, ale mam nadzieje, że zdąże przed  gwiazdką. Mam potrzebę ciagłego dokładania czegoś dla dzieciaków, które to dostaną. A to robiąć zakupy dorzucę żelki, a to płatki czekoladowe, batoniki. I chciałabym jeszcze i jeszcze. Miała być ogólnopaczkowa paczka, zrobiła się paczka moja i koleżanki i zupełnie mi to nie przeszkadza. Soczki, rękawiczki, kaszki. Cieszy mnie kupowanie wszystkiego.

Po raz pierwszy też w tym roku podarunków dla rodziny nie wkładam do kupionych toreb. Zawijam w papier, owijam sznurkiem, ozdabiam jemiołą. Pracy sporo, ale jaka to radosna praca. Mogłabym parać się tym nie tylko raz w roku.

A jutro zasiądę przy stole i jak większość Polaków zacznę jeść. Skończę za trzy dni. Żołądek woła o pomstę na samo haslo "święta". :)

Zatem- jak najmniejszego obżarstwa życzę sobie i każdemu. I świadomości, że to ważne święta i magii niesionej przez bożonarodzeniowy czas. Poczujmy zapach świerku, pocałujmy się pod jemiołą, zamyślmy patrząc na choinkowe świecidełka. Stańmy się lepsi. Od dziś na zawsze.


PS. Do szczęścia nie brakowałoby mi niczego, gdyby nie szwankujące zdrowie. Coś jest nie tak, a to, że z każdym dniem gorzej, podpowiada najczarniejsze scenariusze. Ból głowy uziemia w czterech ścianach. To dziwne, gdy człowieka nie stać na to, by zebrać siły i...ubrać się. O wyjściu z domu nie wspominając. Leżę, czekam aż minie, nie mija. Wiem, nie minie samo. Skoro coś jest nie tak, musi być przyczyna, a może i skutek. Przyznaje bez bicia, że zaczyna mnie to przerażać.

I chce mi się strasznie spotkać ze znajomymi, bo zwyczajnie zaczyna się tęsknić za spotkaniem, rozmowami wesołymi, spędzeniem razem czasu, za  głupotami. A gdy człowiek nie może dotrzeć na umówione spotkanie, zostaje sam w domu, łza się w oku kręci. Tym bardziej jeśli jest to przedwigilijne składanie życzeń. HEH.


środa, 19 grudnia 2012

biało mi dziś

Dwie noce. Zlana potem, trzęsąca się z zimna i majacząca myślę sobie, że to nie może przecież trwać długo. Nie jestem w błędzie. Noc w cieple, jakieś tabletki, inchalacje i wracam do świata żywych. Piękny ten świat. Zimowy, mroźny, biały. Temperatura dokucza, ale zachęca też do rozgrzania się w pokonywaniu zasp. Uwielbiam zaspy. W zime znajduję dzieciństwo i chce mi się wracać do tych rumianych pliczków, mokrych rękawiczek i dziur w kolanach, bo przecież nie tylko na sankach człowiek jeździł :)


Czasem trzeba nabrać dystansu i zamknąć się w chatce zasypanej śniegiem po komin. Z potrzeby wyszarpnięcia codzienności jakiejś chwili dla siebie, warto nie rezygnować. Ja nie zrezygnowałam, a wystarczyły trzy dni żeby sobie poukładać co nieco.

Po pierwsze, zdarzają się chwile kiedy warto się pohamować. Zamiast otwierać buzię od razu, policzyć do dziesięciu albo nawet stu. W różnych sytuacjach, gdzie każdego słowa możemy żałować. Żarty bywają bolesne, ale pal licho, jeśli mówi je wróg, czy obcy. Dotykają te, którymi raczą nas bliscy, przyjaciele. Nie mają złych intencji, tylko..żart jest dobry na raz, a usłyszawszy przytyk po raz n-ty zaczynamy zastanawiać się, czy oni jednak tak nie poważnie. Jasne, można wprost i otwarcie powiedzieć, że to nas nie bawi, że dociera ze spotęgowaną siłą. Z tym, że może lepiej nie. Ta rozmowa zostanie na dłużej, wiele może zepsuć, a żart..przecież zaraz pójdzie w zapomnienie.

Po drugie. Czas. Nie trzeba wielu dyskusji, polemik, analiz, czas jest odpowiedzią na wiele pytań. Tych czy warto (było) także.

W końcu po trzecie- trochę obiektywizmu. Nie tylko ja, mnie, moje, ale spojrzenie na siebie oczami osoby postronnej, może zdziałać cuda. I nie ma- taki jestem, nie zmienie się. Chcesz, to zmienisz swoje zachowanie, nawyki, trochę dystansu, empatii i nowe jutro już czeka. I nie chodzi o tabula rasa, tylko wyciąganie wniosków i branie pod uwagę doświadczenia w podejmowaniu dezycji wszelakich.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Izrael, Ziemia Święta. Prawie da się tam modlić, prawie da się poczuć klimat sprzed tysiącleci i prawie czuje się to, co czuć się być może powinno.
Prawdziwe w podróży na nieznany ląd było społeczeństwo, a najprawdziwszy konflikt izralesko- palestyński. Konflikt, którego będąc tu tak naprawdę nie da się pojąć. Człowiek uświadamia sobie jego ogrom stojąc przy murze, na granicy za kratą, siatką, drutem z tłumem "bydła", które niczym zagrażające światu terroryzmem chce się przedrzeć do lepszego świata. W tłumie dzieci w wózkach, kobiety, starsi ludzie i ignorancja uzbrojonych po czubek głowy strażników. I nikt mi nie powie, że to nie jest inny świat.