Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

czwartek, 30 grudnia 2010

To troszkę zabawne..

Dostrzegłam coś smutnego...

http://www.youtube.com/watch?v=DR91Rj1ZN1M

W takim nastroju upłynęła mi miniona noc bezsenna. Nie od razu, że złym, czy smutnym, ale właśnie takim...:)
Mad world

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Rozsądna? Czekaj

http://www.youtube.com/watch?v=3sLyftMUgr8


Widzę to. Ją widzę- małą i jej łzy zbyt duże. Widzę i dumam nad jej historią z groszku poczętą. Nad symbolami dziś się zatrzymuje. Nie smutno mi, tylko tak odrobinę melancholijnie właśnie i poetycko. Może to wskazywać na nieznaczne przygnębienie. Ale tak nie jest, dziś mam takie popołudnie...moje po prostu. Ze swoją głową i rozsądkiem przede wszystkim.

http://www.youtube.com/watch?v=78xqDDUq050&feature=related
Nie mogę odejść dziś od tego utworu....I nie chcę. Cudowności, moje uszy, całą mnie opanował. Chcę to zagrać, chcę to śpiewać, chcę...:)

niedziela, 26 grudnia 2010

Znajdź mnie...jeszcze dziś :)

"Ja dobrze wiem, że są tysiące takich, jak ja..."

http://www.youtube.com/watch?v=DFAVBbAQVjw

Bajkowy nastrój ostatniego dnia Bożego Narodzenia. Utwór sprzed lat. Tak, tak, z podstawówki jeszcze, gdy wyśpiewywać go spróbowałam na głosy z koleżankami na jednym ze szkolnych przedstawień.
Teraz...poza wspomnieniem, dużo więcej- sentyment, wzruszenie i nieustający uśmiech. Uwielbiam tę piosenkę, podobnie jak niemal wszystkie "Metrowe". Mam wrażanie, że sporo mi przyniosły. Ubolewam, że nigdy nie miałam okazji (dobrze, okazję miałam, niestety- niewykorzystaną)zobaczyć tego musicalu na żywo, na własne oczy nie zobaczyłam, nie usłyszałam, nie oderwałam się od fotela, nie wyśpiewałam w jakiejś wielkiej sali. Ale...mam dla siebie tu, teraz i w niektóre z dni, kiedy potrzebuję trochę siebie dla siebie. I w samochodzie kaseta nie do zdarcia. Od lat spełniająca perfekcyjnie swą rolę... Doskonały akompaniament podczas przemierzanych tras :)
Zauważyłam, że muzykę traktuję ostatnio bardzo osobiście...


http://www.youtube.com/watch?v=4wRIUtyzr04&NR=1 - Jeszcze jedna, prawdziwa Kaśka :)



Pobiegałam dziś i pochodziłam. Dobrze mi było.
"Nie pędź jak szalona przez życie. Zatrzymaj się czasem. Spójrz do swojego kalendarza. Sprawdź kartkę po kartce, dokładnie, żebyś nie zgubiła czegoś ważnego. Zastanów się nad każdą stroną pisanej przez siebie książki, żebyś czegoś nie przeoczyła. Rzeczy ważne często przychodzą nie w porę. Często mroczną nocą lub wczesnym świtem. Możesz być niezadowolona i odepchnąć, a potem żałować. Więc kiedy ktoś nie w porę zapuka do twoich drzwi, zastanów się, otwórz i uśmiechnij. Czasem wystarczy jedno słowo - czekałam."
:)

Barbara Pytlos
Recepta

sobota, 25 grudnia 2010

puk puk

czwartek, 23 grudnia 2010

Porwij nas :)

http://wrzutowiczka51.wrzuta.pl/audio/1ffsqnP4sVn/elzbieta_adamiak_adam_nowak_-_trwaj_chwilo_trwaj

"Witaj w krainie
wiecznej przyjemności
Wystarczy otrzeć się o zło
A zło już tak nie złości" :)

środa, 22 grudnia 2010

Od rana dziś ze mną :)

http://www.youtube.com/watch?v=jY1Z8vdYaNo

Z wieczornego spaceru wróciłam cała i zdrowa. Piękne lasy, urzekająca biel. Więcej opisywać nie trzeba, bo tego typu opisy stają się banalne, to trzeba zobaczyć, przeżyć ...
Wróciłam zmrożona. Przenikliwy chłód dał się w końcu we znaki. Ale czerwone policzki sprawiają, że uśmiecham się do lustra po powrocie. To mi się zawsze kojarzy z beztroską.

Święta. Wcześnie nie lubiłam, w tym roku pokonuję siebie. Gotowanie może stać się przyjemnością, a sprzątanie mnie bawi. Wystarczy tylko szybko podchwycić kroki do tańca z miotłą i rozpoczyna się bal nad bale.

Jutro trochę pozaplanowa Wigilia. Przygotowuję się już dziś, życzenia układam, żeby były szczere i wesołe.

Przykro mi się zrobiło, gdy przejeżdżałam obok domu, w którym mieszka niezamożna rodzina, czworo dzieci, którym rok i dwa lata temu przed świętami zawiozłam paczki w czerwoną czapę wystrojona. Tak się cieszyły...a w tym roku nie było nic dla nich. Musiałam więc wziąć sprawy w swoje ręce. Zrobię paczki i zawiozę im w piątek. Chcę dać tym maluchom odrobinę świątecznej atmosfery. Wszystkim bym chciała ją dać. I sobie :)

wtorek, 21 grudnia 2010

Marzeniem mym...

Mam plan. Nie, mam marzenie. Wolę mówić o marzeniach, bo gdy je się realizuje radość jest większa niż przy planie, to pojęcie takie biznesowe się wydaje.
Marzeniem moim jest ubrać się ciepło (obowiązkowo nieprzemakalne buty), wziąć pod pachę termos z herbatą gorącą (może być z prądem:) i iść do lasu, na drogi polne, do wiosek zimą końcem świata będących.
I już mam odzienie na siebie zarzucać, buty wiązać, wodę gotować, gdy rozsądek mówi- zgubisz się, mała..:)
Tak, jakaś obawa jest. Wejdę do lasu, pójdę przed siebie, myślom się oddam i ani się obejrzę, jak nie będę wiedziała, gdzie droga do domu. Śnieg sprawia, że noce są jasne, ale ja nawet za dnia potrafię w lesie zbłądzić.
Jednak, gdy słońce w górze, człowiek jakoś bezpieczniej się czuje i o wilkach złych nie myśli. Pójdę do lasu, powędruje w nieznane pragnienia własne i oddam się marzeniom. Zima jest przecież tak piękna tego roku :)

poniedziałek, 20 grudnia 2010

ciii

Spokoju we mnie od groma.
Bez krzyku, podnoszenia głosu, bez nerwów i narzekań, bez żalu i złości. Ukojenia doznaję. Błogości i opanowania.
Cisza tak pięknie gra, gdy siada się z zamkniętymi oczami gdzieś na białym pomoście...

Tylko...oczy chyba znów pomyliłam. Przecież to nic niezwykłego, że jak się mówi- prawe jest prawe, a lewe- lewe, ja prawe zrobię lewym. No i tak sobie noszę w oczach ciała obce, nie wiadomo w którym które i mam ubaw z siebie. Jestem niedorosła :)

Zielono

Czwarta nad ranem...

http://www.youtube.com/watch?v=nfp-DRAUN8E

Ja nie ja tą nocą, o czwartej nad ranem, opętana. Już piąta...

Śniadanie, kawa z mlekiem (a raczej mleko z kawą- mój przysmak, którego ostatnio zbyt wiele), ubranie, spacer na dworzec. Zimno, a ja chłodu nie czuje. Jakiś wiatr chce krzyczeć, ale nie tu, ja ci na te krzyki wietrze nie pozwolę:)
Stacja PKP. Nie taka jak wszystkie. Ktoś nadchodzi, przedziera się przez zaspy. Myślę- codzienna droga, jaką ta dziewczynka pokonuje idąc, a później jadąc pociągiem do szkoły.
Wsiadam z kilkoma osobami do ciepłego wagonu. Zapatrzona...w nicość. Magiczny poranek, za oknem- biel. Nie wiem, gdzie kończy się ziemia a zaczyna niebo. Niesamowity ten świat skrywający się pod kołdrą. Biało, a ja po łące zielonej wędruję, biegam, zrywam kwiatki. Biel zza szyby maluje w mojej głowie kolorowe obrazy. O poranku. I to wcale nie był sen. Ja tam byłam, w trawie zielonej śmiejąca się.


Po południu zaniosłam dzieciom paczki ze słodkościami. I słowo daję, większą radość miałam z tego niż one :)

piątek, 17 grudnia 2010

Poszłam dziś zaproszona na wigilię.
- Proszę Pani- biegnie do mnie troje maluchów- Proszę Pani, bo nasza pani powiedziała, że Pani będzie to my Pani zrobiliśmy aniołka.
I bałwanka jeszcze. I zdjęcie chcemy z Panią mieć. I zajęliśmy Pani miejsce. A Pani nam poopowiada coś? Bo Pani ostatnio opowiadała, opowie Pani znów? A ja z mamą ciasto piekłam, zje Pani? A ja sałatkę pomagałem robić, tam stoi. I piosenki śpiewać będziemy, to znaczy kolędy. Choinkę ubraliśmy. Proszę Pani, pokażemy Pani. Chce Pani zobaczyć? A mogę obok Pani usiąść?
Dzień...niezwykły dzień, wrażeń i wzruszeń pełen. A ta Pani uśmiechać się nie przestaje:)

Wynajęłam sobie lokum

Idę sobie ulicą. To znaczy oczywiście idę po chodniku. Chociaż obecnie chodniki wyglądają tak jak drogi- biało- brązowo, więc to nie ma dużego znaczenia po czym właściwie idę. Ale, jak na prawego obywatele przystało zapewniam, że po chodniku wędrowałam:)
Idę i podśpiewują piosenkę, z którą się dziś obudziłam, czyli Robertem Kasprzyckim i jego "Niebem do wynajęcia". Nucąc sobie w sobie, co często czynię. Raz za razem, myląc słowa radośnie stawiam krok za krokiem. I po którymśtam prześpiewaniu ocknęłam się- ja nie śpiewam w sobie, ale na głos. Fakt, nie na cały głos, nie na całe miasto, ale też nie w sobie.
Ja jak to ja refleksje nad tym z miejsca rozpoczęłam. Ludzie zapewne mijając mnie myśleli- wariatka. A może nawet dalej- idiotka, kretynka, chociaż o to staram się ich nie podejrzewać. A ja..co ja bym pomyślała taką dziewuszkę spotykając? Że jest fajna :) Tak, na pewno bym nie pomyślała o niej źle. Więc o sobie też nie myślę. Fajnie mi się szło podśpiewując, raźnie i wesoło. Trzeba lubić siebie, a nawet swoje dziwactwa. I ja lubię. Lubieję. O!



http://www.youtube.com/watch?v=x7FFHvN84c8

czwartek, 16 grudnia 2010

Jesteśmy swoim Szczęściem

Brakowało mi tego. Brakowało mi w ostatnim czasie, miesiącach, poczucia szczęścia.

Nie tylko uśmiechu, radości, ale właśnie szczęścia. Nie wiem, czy to dziś przyszło, czy wczoraj, ale czuje się szczęśliwa. Wystarczyła chwila. Chowanie w sobie emocji jest złe, wielu to wie, ale ile osób nie zdaje sobie sprawy z tego jakie cuda może zzdziałać uwolnienie z siebie zalegających słów?

Mnie ukoiło. Wystarczyło kilka zdań powiedzianych głośno, bym poczuła się uwolniona od swojej słabej strony. Góry mogę dziś nosić, śpiewać i tańczyć chcę, czekoladę zajadać. Niech nie mija ten cudowny stan.

Jestem szczęśliwa. Bo potrafię czuć, bo jestem człowiekiem, bo umiem przyznać się do słabości, bo nie chowam siebie w sobie, bo...życie mimo wielu złych chwil, cierpienia, które czasem przynosi i łez, których nie szczędzi, jest piękne. Dane nam raz. Byśmy żyli dla innych i dla siebie, byśmy byli szczęśliwi, z każdego wydarzenia czerpali naukę i nie załamywali się niepowodzeniami, a radowali, że są dla nas nauką. Piękną mimo wszystko.

Szczęście to to co mamy w środku a nie okoliczności, w których nam się coś dobrego przytrafia.
:)
Buzia może od uśmiechu boleć, tak, tak, może :)

środa, 15 grudnia 2010

W zgodzie ze sobą

W tym szaleństwie niepotrzebny jest rozsądek :)

Silence

http://www.youtube.com/watch?v=ZJN9prr40Ng


Zaczarował mnie chłopak...gdy wyszedł na scenę nic się nie wydarzyło, dopiero gdy podszedł do mikrofonu rozpoczęła się hipnoza :)

















A chwilę później oczarowała mnie kobieta...:)


poniedziałek, 13 grudnia 2010

Niebo bez gwiazd zimne,
woda pod nim szara.
Drzewo suche, owoców brak.
Chlebak pustkami świeci.
Miasto wyludnione.
Życie emocji pozbawione.
Ktoś świat w kolory tęczy zapragnąć ubrać.
Raz.

środa, 8 grudnia 2010

Sama bym się zapewne na wiele rzeczy nie zdobyła, nie podjęła decyzji takiej trochę wbrew wnętrzu swojemu, nie kierowała się rozumem przez wiele dni jeszcze. Na szczęście są zdroworozsądkowi, którzy potrafią wprost powiedzieć- Co Ty robisz, dziewczyno? Przestań! Oburzasz mnie! Nie jesteś w przedszkolu! Myśl!
I dzięki temu, dzięki rozkazowi myślenia- myślę. Staram się i zaczyna się udawać. Czasem serce chce coś krzyknąć, czasem...Ale..swoje już wykrzyczało.
Wydawać by się mogło, że zima to nadejście dość leniwego czasu. Ktoś tak mi niedawno powiedział. Gdzie on jest. Spadł śnieg, a ja nie mam czasu usiąść ot tak. Ciągle coś. Ganiam w jedną i w drugą. Lubię to. Pracując wyłączam się, nie ma nic obok, skupiam się na jednym. Niektórzy mogliby to uznać za wadę. Nic takiego. To moja zdolność wyuczona. Jeszcze nie tak dawno robiłam wiele rzeczy na raz. Kończyło się przeważnie dobrze, ale bywało różnie. Teraz muszę być offline, gdy czemuś się poświęcam, tak mi dobrze 

am I dreaming?

Myśliwiecka trzypięćsiedem.
Przyszło nagle. Za sprawą pewnego utworu Whitesnake.
Napisała i stało się. Pół Polski usłyszało co jej w duszy gra. Głos nie zadrżał, sama się dziwiła. Przepełniona emocjami, wzruszeniem, ale pewną siebie nutę zdołała wydobyć. Później czuła, że to nie ona, ona by czegoś takiego nie zrobiła. Diabeł jakiś, czy co.?
Ale nie żałowała. Zaczęła czekać i wtedy dopiero zdała sobie sprawę, że to było niepotrzebne. Chociaż...właściwie pomogło. We wszystkim. Po kolei targały nią przeróżne emocje. Od zdziwienia, przez żal, smutek, złość nawet, radość, dumę, aż do pustki. I tak zostało. Ale wie już, że człowiek zdolny jest do mnóstwa wielkich rzeczy.Później ktoś zapytał- i jak? i co? Bo dziennikarze, wbrew wielu sądom mają ludzkie odruchy.

środa, 1 grudnia 2010

Wyślij do wielu...

Nie lubię wiadomości wysyłanych łańcuszkiem. Większość osób nie lubi. Nie znoszę też wysyłanych hurtem życzeń. Urodziny, imieniny- dla każdego te same smsy. Idą święta, tu jest niewiele lepiej, żeby nie powiedzieć gorzej. Wesołych świąt, ładnych prezentów, puchu białego, bla, bla, bla, wszystkiego najlepszego z okazji Świąt. Wszystko ładnie, życzymy bliskim i dalszym szczęścia. Tylko...czy oby na pewno dla każdego chcemy tego samego? Nie. Ja wysyłając komuś życzenia (jeśli nie mogę osobiście), na chwilę przystaję. Pomyślę o odbiorcy, zastanowię się, przywołam w pamięci, uśmiechem w duchu obdarzę i piszę...Tobie życzę gwieździstego nieba, Tobie nieustającego poczucia wiary w Was i niesłabnących wspólnych uniesień. Tobie zapomnienia o tym co złe, Tobie wycieczki owocnej, Tobie rozwiązania problemów osobistych bądź służbowych. Tobie, z okazji Świąt dodam jeszcze życzenia sercem kierowania się, rozum to nie wszystko. Tobie życzę, bo o Tobie myślę. Życzę, bo jesteś dla mnie kimś ważnym, bo jesteś kochana/y, bo jesteś w moim życiu, chcę dla Ciebie wszystkiego dobrego i czegoś jeszcze specjalnego. Bo, nie jesteś "jedną/ym z wielu", jesteś kimś wyjątkowym, bo jesteś w moim życiu. Przystanę, pomyślę i życzę Ci tego, co dla Ciebie ważne.