Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

środa, 26 czerwca 2013

I dlaczego zrobiłam się już dorosła i kapiąc się w biały dzień nago w jeziorze myślałam, ze ktoś gdzieś na pewno ma lornetkę, kamerę albo coś? 

piątek, 21 czerwca 2013


czwartek, 20 czerwca 2013

koperta wygrała z pościelą

Pierwszego dnia było dobrze, drugiego jakoś, a trzeciego nie było już wcale. Nie mogę biegać, a chce mi się, ciężko mi chodzić, a stanie boli. Kolano sprowadza mnie do parteru.

*****
Błyszczący nowością rower leży przed domem? Wiadomo była komunia. Przez pierwszy tydzień starannie stawiany na stopce, teraz już oparty o ścianę albo ułożony przy schodach. Ale symbol komunii jest. Na wsiach przede wszystkim. W mieście wiadomo kiedy była komunia, bo nagle dzieci poznikały z osiedli. Czyli są laptopy i gry. Jest szczęście, wielka radość i przechwałki na szkolnych korytarzach kto który lewel osiągnął. Kto pamięta w tym wszystkim po co i czym jest komunia?
Bo tego, że 90 proc. uczestniczących w procesji Bożego Ciała nie ma pojęcia co to za święto, jestem pewna. Wszystko w porządku, tylko po co podążać za czymś czego się nie zna, nie wyznaje, nie wierzy. To, "bo inni" już przestało być dobrą odpowiedzią, teraz na czasie jest przecież bycie innym od tych innych.

Pieniądze. To prezent, który dostają nowożeńcy od gości. Głównie. Kiedyś było inaczej. Tak wiem, czas leci, wszystko postępuje, jeden wielki progres. Ale to jakie wielkie przemiany przechodzi mentalność ludzka jest nie do pojęcia. Są pieniądze w ślubnym podarku. Przyczyna jest prosta- młoda para najlepiej wie co potrzebuje i sobie to kupi, po co więc gość miałby ryzykować z nietrafionym prezentem. Przed laty były pościele, garnki, kołdry, żelazka, odkurzacze, szklanki, ręczniki i komódki. Wszystko się przydawało. Bo? Ano, bo młodzi przed ślubem nie mieszkali ze sobą, a z rodzicami i nie mieli wspólnych już od lat przedmiotów, a nawet mieszkań. Nie kategoryzuje. Nie mówię dobrze to czy źle. Tak sobie stwierdzam, co wszystkim wiadomo, że jest inaczej.


I już nigdy nie będę pewnie przewijać kasety na długopisie, bo szkoda baterii w walkmanie. Ale bazę gdzieś w drzewach albo między fotelami w mieszkaniu na pewno jeszcze zbuduję.


O czymś mniej ważnym bym zapomniała, co sprawiło, że przez jedną z ostatnich nocy czułam się jak młoda bogini. Dostałam akredytację na duży muzyczny głośny festiwal gdyński. I bardzo bym chciała by byli tam wszyscy, z którymi chciałabym spędzić kilka dni w oderwaniu od rzeczywistości. Ale ręce dam spokój, biorę palec.

niedziela, 16 czerwca 2013

Dla porównania

Są dwie osoby ci bliskie, jedna bardziej, mniej druga, ale obie w jakiś sposób figurują w twojej codzienności, Nazwijmy ich przyjaciółmi, z którymi spędza się wiele wolnych i zajętych chwil w swojej czasoprzestrzeni. Oboje wylatuja, jeden na kilka dni aktywnego wypoczynku w prawo, drugi w lewo. Jeden ze szczgółami opisuje co odwiedzi, namawia do dołączenia, szuka ci biletu. Korci nieziemsko ale wiesz, ze nie mozesz.
Drugi kierunek- możesz. A raczej mogłabyś, gdyby ktoś o Tobie pomyślał.  Tylko tu nikt nie mówi, że możesz, nikt ciebie nie chce, nie proponuje.
Nie mam pojęcia dlaczego mi to smutność sprawiło, ale wiem gdzie być bliżej gdzie dalej,
I'm looking for a friend :)


czwartek, 13 czerwca 2013

Stłuczone, posiniaczone lewe kolano, obite prawe biodro i podrapana prawa strona brzucha (jak po walce z dzikim kotem), obdarta lewa dłoń i prawy łokieć- za mną bliskie spotkanie z asfaltem. To nic, poboli, zagoi się i włożę sukienkę. Najgorsze jest to, że w tej rolkarskiej przygodzie na rękach trzymałam dziecko, które za moim potknięciem uderzyło głową w asfalt. Guz wielki i noc czuwania, czy na pewno wszystko ok. Może trochę zamortyzowałam ręką, którą pod dziecko wepchnęłam, ale strach wielki. Pewnie gdyby nie ten płaczący kilkulatek długo siedziałabym na drodze, a tak nie wiadomo skąd człowiek zebrał siły, wziął dziecko na ręce, do rąk rolki i boso wrócił do domu. Dopiero tam zobaczyłam straty w ciele.

Obkleiłam się plastrami, żeby mnie noszenie spodni nie bolało :)


niedziela, 2 czerwca 2013

Brak podstawowej formy komunikacji międzyludzkiej czyni zgliszcza.
Dochodzi do sytuacji, gdy nic nikt nie wie i wiedzieć nie chce, bo myśli, że druga osoba wie swoje.
No i ja nie wiem, ale wiem, że ktoś wie więc nie robię nic, bo myślę, że nic nie mogę zrobić. Chociaż chcę. Oj, mały człowiek w ogromie tych wszystkich relacji, malusieńki.

****

Myślisz sobie, żeby na jakiś czas rzucić wszystko i pożyć w innym miejscu. I nagle ktoś wychodzi z propozycją- pakuj się i jedź, zostaw wszystko za sobą, idź w nowe, zacznij nową książkę. Co robić? Pakować się i ruszać w nieznane, czy zostać i próbować budować jutro na bazie tego co jest teraz? I czym tak właściwie ta baza miałaby być?
Niby proste w chwili, gdy zmian się potrzebuje. Tylko...to działanie bez odwrotu, decyzja ciągnąca za sobą nieodwracalne skutki, jutro bez tego i tych, którzy są dziś. Byłam oszołomiona, gdy usłyszałam to "pakuj i jedź", jestem oszołomiona wciąż, I nie wiem. Mam chwilę na przemyślenie, ale czy na pewno jest nad czym się zastanawiać?