Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

czwartek, 29 grudnia 2011

środa, 28 grudnia 2011

Słowo na "p"- pomyłka

zrobilas stop na stop mnie stop wrazenie stop jestes stop inteligentna stop piekna stop chce stop poznac stop cie stop jak stop tylko stop mi stop na stop to stop pozwolisz stop pozwol stop chce stop godzinami stop patrzec stop na stop twoja stop buzie stop i stop czytac stop kazdy stop twoj stop uroczy stop grymas stop

Niektóre wiadości, nawet te pomyłkowe, zaskakują

spojrz pots na pots grymas pots swojej pots zony pots


poniedziałek, 26 grudnia 2011

jest mi zielono

Dawno, dawno temu nauczono mnie jeździć na biwaki. No dobrze, nie było to aż tak dawno (ale i tak zbyt późno) no i nie tyle biwaki, co krótkie wypady pod namiot. Takie do rana.

Na biwaki, z oczywistych względów, większość wybiera się latem. Dlaczego by tej reguły nie złamać i nie wyjść naprzeciw temperaturze niskiej? Czy zbyt niskiej? To się okaże.

Biwaku zimowego zapragnęłam. Wszystko gotowe:) Najwyżej o poranku ktoś kilka zamrzniętych sopelków znajdzie :)





wtorek, 20 grudnia 2011

speszial

Dostałam dziś gwiazdkowy prezent. Nie ze sklepu ogólnodostępnego, czy allegro ale odszukany gdzieś, skądś. Ze zdjęciem, dedykacją i z humorem. Takie gesty zaskakują i sprawiają nie tylko, że można poczuć, że ma się bliskie osoby, ale też przypominają, że święta są już obok nas. Ze swoją muzyką, wierszami i obrazami. To takie...moje:)

To jak z kartkami i odręcznie wypisywanymi życzeniami. Niektóre mają wydrukowane życzenia, żeby nie trzeba było sie zbyt mocno wysilać, na innych jest miejsce, w które wpisuje się dedykację specjalnie dla odbiorcy. Wtedy każda tektura wygląda inaczej, ma niepowtarzalne przesłanie, specjalnie dla kogoś. Dziś pewien pan w wieku ok 50. starał się mnie przekonać, że życzenia odręcznie napisane to przeżytek. Że to nie ma sensu- trzeba kupić kartkę, znaczek, kopertą, iść na pocztę. Przecież są smsy. A ja...nie dam się. Dla mnie to ważne. Tak chcę.

Dziś obdarowano mnie pięknym, wyjatkowym prezentem. Wiem, że nie odłożę go na półkę do zakurzenia, ale będę raz po raz wyciągać po niego rękę.

niedziela, 18 grudnia 2011

Grudzień?

Święta- bohater dnia każdego grudniowego. Już są, już w radio grają Last Christmas raz po raz, już słychać "So this is Christmas". Miasto oświetlone bożonarodzeniowymi lampkami, w sklepowych witrynach Mikołaje i aniołki.

A ja tego nie czuję. Nie wiem jeszcze co tak właściwie z tegorocznymi świętami. Wiem za to co bym chciała, ale nie można przykrości innym sprawiać, a już na pewno nie w tym czasie.
Nie mam jeszcze ani jednego prezentu. Nie ma śniegu, sanek, bałwanów nie widać.
Choćbym chciała, nie ma magii ani nieczego takiego. Może to właśnie brak bieli, a może...nie wiem.



chłopiec dwa stoliki dalej

- Czy można panią prosić do tańca?

Zatracona w rozmowie nie zwróciłam uwagi na stojącego przy mnie młodzieniaszka.
Powtarza pytanie. Podnoszę głowę, widzę wyciągnietą w moją stronę rękę i wielkie patrzące na mnie pytająco oczy. Szybka analiza. Że jak? Że ja i on mamy zatańczyć? Chłopcze...
- Ona jest nieśmiała- moja koleżanka reaguje wesoło
- Tak, widzę właśnie
A co tam- rzucam do znajomych. Chłopiec chwyta moją dłoń, którą natychmiast wysuwam z jego dłoni. Idziemy na parkiet. Tańczymy, śpiewa.
- Chyba jesteś tu pierwszy raz?
- Nie, nie pierwszy- mówię śmiejąc się pod nosem
Pewnie wcześniej na starsze towarzystwo uwagi nie zwracał.
- A Ty stąd jesteś?- pytam, wciąż (tak, tak) zmieszana
- Tak, z okolicy
Po czym rzuca nazwę miejscowości, którą przecież tak dobrze znam. Już mam ochotę wrócić na kanapę
Utwór kńczy się. Ufff. Uroczy młodzieniec dziękuje, całuje mnie w dłoń (!).
- Może jeszcze jedna piosenka?
- Nie, nie, bardzo dziękuje.
Siedząc przy stoliku znów pogaduje sobie wesoło. Chłopiec zjawia się ponownie. Sytuacja powtarza się, pytanie, ręka czekająca na potwierdzenie, z tym, że teraz nie patrzy na mnie, a na znajomego.
- Wyglądasz jak tata...- rzuca i nie wiem, czy zdaje sobie sprawę z tego co mówi
- No właśnie, czemu ją do tańca prosisz, a na mnie patrzysz?
- Ty naprawdę wyglądasz jak tata
Zaśmiewamy się z komicznej sytuacji
- Tato, mamo, mogę iść zatańczyć?- śmieję się do znajomych
- Jasne, jak chcesz to idź
- Nie, dziękuję, może innym razem
- Szkoda, to później przyjdę

Żart jest dobry na raz, a taniec z młodym mężczyzną, który zapewnie przekonany jest, że jest ode mnie sstarszy, to nie koniecznie ta forma rozrywki, która bawi mnie najmocniej
:)

piątek, 16 grudnia 2011

decyduj

Dwa dni, każdy 15 godzin poza domem.
Jutro pracuje do 15-16.. Tak postanowiłam, później biegam i odpoczywam w klimacie prosto z głośnika płynącym;)

Mam tyle do zrobienia, że nie wiem w co ręce i na jakie litery palce położyć. I wciąż mnie te złe słowa prześladują. Wiem, nie powinnam się przejmować, to wpisane jest w ten zawód. Tylko to nie jest proste...Poza tym wiem, że znów mi miejsca braknie na zbyt wiele spraw. Niestety, staję przed wyborami i nie jestem w stanie wszystkich zaspokoić. Może być dwojako- albo będzie bardzo zadowolona tylko część albo każdy niewiele.
Bądź tu mądry....

głucho w telefonie

Nikt nie lubi być atakowany, a tym bardziej z zaskoczenia i w sytuacji, w której nie zawinił.
Kilka telefonicznych słów żalu pełnych o coś, na co nie miało się wpływu. I na nic tłumaczenie, że pewnych spraw nie da się przeskoczyć, nie wszystko można sprawnie pogodzić i nie zawsze jest tak jak ktoś sobie zaplanował.

A rozeszło się w gruncie rzeczy o mój wyjazd, który ode mnie nie zależał. Przez nieco ponad dwa dni byłam poza zupełnym zasięgiem. Fakt, w pracy, ale nie takiej jak zwykle. Nie mógł mnie nikt zastąpić. To się przecież zdarza. A okazuje się, że jestem winna i to nie po raz pierwszy. Przykro mi. Po powtórzonych konkretnych argumentach, które wyraźnie trafiły w pustkę nie pozostało mi nic jak życzyć ciepłym słowem dnia miłego. Nie chciałam źle.

Odłożyłam słuchawkę, odwróciłam się do okna i nie wiem już sama, czy ten żal czasem na mnie się nie przeniósł.
- Co się stało?
Przedstawiam sprawę.
- Ale czym Ty się przejmujesz? Możesz ale nie musisz nic tłumaczyć. To nasze wewnętrzne sprawy.
Niby tak, tak...

środa, 14 grudnia 2011

Follow the best

Night and day life of a big city czyli wyjazd ku horyzontom szerokim:)

Założenie było proste- szkolenie długie, mocne, intensywne z przerwami na posiłki i sen.
I było właśnie tak. Mądrze przede wszystkim. Z kilku grup wytypowano mnie do tej the most advanced. Lekko zmieszana tym wyniesieniem na wyżyny, nieco obawiałam się szybkiego powrotu na ziemię. A tu miłe zaskoczenie. Nie wiedziałam, że tyle wiem, że dobrze robie robiąc co robię, a co więcej dowiedziałam się, jak działać by być jeszcze lepszym. I żadne to pranie mózgu, a obcowanie z najlepszymi pozapalało wiele świateł w mojej głowie. Follow the best.

Wysiłek intelektualny najwyższego stopnia, ale i było przy tym wesoło bardzo. Wątpliwości wszelie rozwiać mogłam, pytać, mówić, opowiadać, dzielić się, rad udzielać. Burze mózgów moje ulubione i kreatywność w warsztatowej części.

A w tym wszystkim towarszystwo zacne z wierzchołka profesjonalizmu.
Pyszne śniadania, obiady, kolacje, urok hotelowego życia i każdego kącika otwartego na nasze potrzeby ciała i ducha. Nocna integracja i...mnóstwo pozytywnych wrażeń.


Zdjęcia były.
Do zobaczenie tuż po nowym roku. Będziemy kręcić filmy :)

niedziela, 11 grudnia 2011

tańcząca z drzewami



Nikt się nie spodziewał ani w piątek ani w sobotę, a ktoś nam takie piękne muzyczne niespodzianki sprawiał :))

Pewnie dlatego znów byliśmy ostatni, ale....ostatni będą pierwszymi:)

Tylko...nie lubię jak mnie ktoś do tańca zmusza. Tym bardziej ktoś obcy niemal.

Po dłuższej przerwie wybiegłam w świat. Dwa dni pod rząd, bez żadnego przygotowania i efekty są natychmiastowe: nie mogę kucać, klękać, trudniej się siada a i chodzenie jakoś tak inaczej czuć. Ale jaki to ból dobry. Lubie:)

Lubię na tyle, że mając dziś muzykę w uszach nie mogłam się powstrzymać od tańca w lesie. W pojedynkę na drodze pustej, pewnie dziwnie wyglądałam bujaąc się i ciesząc że ... mogę, potrafię i nic mnie nie hamuje. Wracałam tańco- biegiem, bo już nie mogłam się powstrzymać:)


Ależ to musiały być czasy:)

czwartek, 8 grudnia 2011

It isn't hard to do

http://www.youtube.com/watch?v=-b7qaSxuZUg

środa, 7 grudnia 2011

aaa

Zasypiając będę marzyła o tym, żeby jakiś niezwykły, bezgranicznie dobry, bezinteresowny człowiek...poskrobał mi rano (tak do 8)szyby w samochodzie. Będę o tym marzyła pewnie przez wiele kolejnych wieczorów. Słowo daje, byłabym NAJSZCZĘŚLIWSZA na świecie. Znalazłabym jakoś i postarałabym się najpiękniej jak to tylko możliwe tej istocie to wynagrodzić.
Naprawdę, poranne oporządzanie auta spędza mi sen z powiek.

Tak, wiem, nikt tego nie lubi...mogę sobie pomarzyć...Wiem, że nikt tego dziś dla mnie nie zrobi. A szkoda...To byłoby takie zaskoczenie piękne...
Poszłabym piechotą, ale jutro nie mogę.

O! Albo, żeby mi ktoś w nocy na szybę z przodu jakąś pałatkę położył


niedziela, 4 grudnia 2011

Analiza i interpretacja

Tej jesieni wpadajmy w środy, czwartki (i tak dalej) w melancholie!:)


"

sobota, 3 grudnia 2011

(przed)szkolne potyczki

Rozkręciło się na dobre. Rady gmin podejmują uchwały o wprowadzeniu 40- godzinnego wymiaru pracy dla nauczycieli. Takiego, jaki jest ujęty w kodeksie pracy. Pedagodzy zasłaniają się 18 godzinami, o których mowa w Karcie Nauczyciela. Generalnie robi się głośno. Zwiększenie ilości pracy (a właściwie godzin) ma już wielu zwolenników. Ale hola, hola, ma też mnóstwo przeciwników. Każda ze stron swoje stanowisko potrafi odpowiednio uargumentować. Co więcej, to wszystko ma sens. Pytam okolicznych "szczytów" co w związku z tym, czy zamierzają podjąć jakieś działania, czy opowiadają się za zmianami. Zwracam się też do samych zainteresowanych- co oni na to? Czy będą protestować? Robi się dym. Aaaale:)

xxx
Po jednym dniu projektowego szkolenia mam w głowie tyle pomysłów, że najchętniej już wyszłabym z nimi na ulicę. W tym wszystkim nie zapomniano o współpracy z mediami:). Obustronna nauka- bezcenna:)

Spokojnie, pomału, rozsądnie. Wziąć ołówek i nakreślić w notesie zamierzenia.


xxx
Wieczór z amatorskim pokazem zdjęć z wycieczki do Indii. Spotkanie wspomnień, opowieści, anegdotki, zachwyty i niedowierzania. Piękne.

xxx
Opieram się, ale nie sposób powiedzieć, że pieniądz nie ma mocy. Rządzi większością dziedzin, od podstaw bytu do jego wyżyn. No (nie)dobrze. Co w takim razie się sprzedaje? Wiadomo nie od dziś- seks i pieniądze. I tak, jak z tym pierwszym można przejść do porządku dziennego, tak z drugim jest o wiele, wiele gorzej. Dziwne, bo co jest przyjemniejsze?;)

xxx
Głupio mi się śni:) Wspomnienia to, czy co? If I were in your shoes...Whatever, you could were in my...Zmienię dźwięk budzika, co by mnie rano wibrujące robale odrywały od tych nocnych majaków :)

"If i were in your shoes
I'd run a thousand miles just to tell you.
If i were in your room,
Using just my eyes i would tell you."
I'd really like to.



:)łał

http://www.youtube.com/watch?v=JcDTmDGu_EA&feature=related


http://www.youtube.com/watch?v=Qu_QPzGFkP4&feature=related

czwartek, 1 grudnia 2011

Nicto

1. Jakiś czas temu odnotowałam gdzieś tu, że coś sobie obiecałam. Tajemnicą nieco powiać mogło, bo nie ujawniłam o co właściwie chodzi i nadal nie zdradzam (absolutnie nikomu). Wczorajszej nocy mi się to przypomniało. Uświadomiłam sobie, że bez pomyślunku najmniejszego i zacięcia, bez problemu i potrzeb żadnych, w tej obietnicy trwam. I wiem, że skoro już słowo się rzekło... tak zostanie. Dobrze mi w takim stanie.

2. Żyje bez telewizora dwa miesiące. Nie czuje się przez to ani gorsza ani lepsza. Po prostu jestem nieco bardziej poza świata zasięgiem. I tych wieści oszołomów na wyobraźnie nie działających wcale a wcale nie braknie mi.

3. "Ponad 400 znajomych na fejsbuku a nie ma z kim na piwo wyjść" - takie zdanie ostatnio w uszy mi wpadło. I myślę sobie.
Kilka lat temu bez takich portali, bez komórek, a jeszcze parę lat wstecz żyliśmy bez telefonów stacjonarnych.

To jak się ludzie na piwo umawiali? Spotykali się na ulicy, określali konkretną godzinę i miejsce. Odwiedzali się w domach bez zapowiedzi, zachodzili do pracy i ustalali co i kiedy. Proste, prawda? Ale co w sytuacji, gdy jednej osobie coś wypadło i na spotkanie nie mogła się stawić? Smsa przecież nie napisała. Wyjaśnić mogła następnego dnia. A ktoś czekał.
Teraz, "spisujemy się" przez maile, fejsbuka, smsy albo dzwonimy. Nie wyobrażamy sobie, że mogłoby być inaczej. Czyli wizytą nikt nas nie zaskoczy. Ani w domu ani w pracy. Telefon zabibczy, wiemy, że gość się zbliża.
Pożyłabym trochę odwrotnie:)



Było, było, było ...wiem
Ale mi tak cudownie z tą nutą :)

http://www.youtube.com/watch?v=GOJk0HW_hJw

Niespodziankę dziś miałam w związku z tym utworem.
Nie mogłam się od niego odpędzić i wysłałam koleżance, co by poznała co mi w duszy gra. I....zna, kocha jak ja :) Dwustronne piękne zaskoczenie:)