Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

poniedziałek, 27 lutego 2012

Otwierają się drzwi, stajesz gdzieś i nie wiesz, czy przypadkiem nie jest to świat Narnii. Widzisz wspaniałe wnętrze i wystaczy ułamek sekundy, byś wiedział, że to miejsce ma cudowny klimat. Można tu tańczyć w sukience do dźwięków, które płyną z pianina, godzinami prawić o życiu, czytać, śnić. Być. To miejsce, gdzie wystarzy rzut okiem, byś chcieć postawić swoje niezbędniki spakowane do dwóch walizek. Gdzie chcesz wracać. Śmiać się i marzyć. Zatracić w niesamowitej przestrzeni. To nie bajka, chociaż magia bije z takich wnętrz i każe o nich myśleć.



Stereotypy wcisnąć w kąt, wmieść pod dywan, unicestwić. Nie mają znaczenia uwarunkowania społeczno- kulturowe, zwyczaje, konwenanse. Nie liczy się to, że świat patrzy srogo, upomina, przestrzega i gardzi. Kończą się granice, które wyznacza geografia, ustanawia historia, prawa fizyki nie działają, psycholodzy milkną, socjolog resztkami sił próbuje gonić, by w końcu pokazać białą flagę. Ekonomiście nic do tego, a i prawnik, mimo, że swoje trzy grosze by chciał wrzucić, nagle traci rozum. Przedsiębiorca odpuszcza- z tego biznesu nie będzie, ksiądz z niedowierzaniem kręci głową. Nawet dziennikarz, który wywęszył ekskluzywny temat, postanawia zdjąć buty. Barmanowi jest wszystko jedno, nalewa wódkę, a aktor obawia się, czy zdołałby odegrać tę scenę. Bo oto spotyka się dwoje ludzi, zderzają się ich dwa tak różne światy i okazuje się, że bliskości nie da się pojąć. Jest iskra, współgranie, ktoś rzucił urok. Dwie osoby (i nie ma aż takiego znaczenia, jak może się wydawać, czy są tej samej płci, czy nie) siedzą obok. Jedna już pojęła co się stało. Umiejętność rozmawiania bez słów, gestów, mowa milczenia- oksymoron trochę to rozumie, ale nie do końca. Myśleli, że takie mezalianse można obejrzeć tylko w telewizji. To nie ma jutra, jest tylko ta chwila. Zawiść "uprzejmych" by zniszczyła ten dialog, a walka o niego by wyprała cały zapach. Każde z nich pójdzie dalej ze swoim strzępkiem tej ciszy.

poniedziałek, 20 lutego 2012

To wszystko jest jak jedno wielkie nieporozumienie...Nie wiadomo gdzie jego źródło, a wyjaśnienie może już nigdy się nie stać.

wtorek, 7 lutego 2012

Róża. Film. A człowiekowi tak trudno wrócić do rzeczywistości.

niedziela, 5 lutego 2012

nożownicy

Za sprawą Chucka Palahniuka, a konkretnie wywiadu z nim jaki przeczytałam, zabłysnęła mi nad głową żarówka. 60W (swoją drogą już chyba ze sprzedaży wycofano takie).
Mówienie o czymś głośno, pisanie, śpiewanie może być sposobem na raddzenie sobie z "czymś". I przeważnie taki sobie ludki obierają plan. Nie mówią wprost, a krążą obok tematu, podchwytując go z różnych stron. A dlaczego by nie idąc za wspomnianym pisarzem (i jemu podobnymi) nie potraktować swojej twórczości, jakakolwiek ona by nie była, jak noża. Jako ostrego przyrządu, który pozwala dotrzeć do najgłębszych pokladów bólu i go wyczerpać. Dzięki takiej konfrontacji, chwyceniu się za bary z "czymś" można ruszyć do przodu z kopyta. Doświadczać nowych rzeczy, co może być znacznie korzystaniejsze od chowania. Włacha.



Złapanie za kolano?... Nie. Trzymanie dłoni na kolanie?... Nie. Masowanie kolana?... Nie. To coś jak pocieranie ciała gdy jest zimno. W taki sposób rozgrzewa się ręce, lub uszy. Jak się taki ruch poczuje na swojej nodze, woda w garnku stojącym na kuchence zaczyna wrzeć i syczeć "zabieraj łapy". Ale może by przykręcić nieco kurek, wrzątek już tak by nie szalał i po cichu powiedzieć "weź rękę, proszę"? A właściwie to czemu nie zgasić gazu, nie uspokoić wody i nie mówić nic? Prosta (nie)filozofia sobotniego wiczoru. To nie boli.

środa, 1 lutego 2012

o tak

‎"Ze straszliwie pustego Krakowa wysłałem Ci kartkę. Tonął w błocie i w mojej paskudnej nostalgii, żeby już nie powtarzać w nieskończoność słowa "tęsknota". Tęsknię do Ciebie przez stół, przy którym siedzimy, tęsknię z fotela na fotel obok, w teatrze czy kinie, tęsknię z Pragi na Kępę, z łóżka w którym leżę - do Spatifu, w którym popijasz z Miniem, na szerokość kołdry, która okrywa nas oboje, też potrafię tęsknić do Ciebie - przez drzwi łazienki, w której się kąpiesz, i przez schody, po których idziesz do mnie, i przez naskórek mój, szczelnie przywarty do Twojego... Ale jak nazwać to, co odczuwam w Warszawie, kiedy Ty jesteś w Londynie? Też - tęsknotą? Oj, ubożuchny jest ten słowniczek, który mamy do dyspozycji."
Przybora do Osieckiej, 16.03.1965r.




‎"Gdy kogoś nie ma, gdy ktoś, kto był najcenniejszy, kto ustawiał wokół ciebie fizykę, ktoś, bez kogo może wyłączyć się grawitacja, a tabliczka mnożenia stracić ważność, gdy ten ktoś znika, możesz dalej żyć, chodzić, jeść, odbierać telefony. Po prostu za tobą dryfuje nadpalona dziura. Coś cały czas do ciebie nadbiega, aby schwycić cię za szyję, przylepić się do ciebie i już nie puścić, coś wystającego z tej dziury.
Nieobecność jest tylko brakiem obecności."
Jakub Żulczyk, 'Radio Armageddon'



"Czuł ją ciągle przy sobie; aż po czubki włosów wypełniony był owym dziwnym, cięższym od ołowiu, boleśniejszym od męki umierania, słodszym od najpiękniejszych wierszy uczuciem, jakie daje noc z kimś, na kogo czekało się przez tysiące chwil, kogo pragnęło się przez wiele bezsennych nocy, kogo widziało się w każdej na ulicy spotkanej twarzy, kogo oczekiwało się przy każdym pukaniu do własnych drzwi; przez kogo nienawidziło się nieba, ziemi i ludzi; i przez kogo kochało się wszystko.'
Hłasko