Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

czwartek, 28 czerwca 2012

Gadajo bo lubio


Małomiasteczkowość- to jedyne słowo, które nasuwa mi się, gdy myśle o tym, co słyszę.
W niewielkich miejscowościach łatwiej jest dotrzec do opinii o każdym. Ba! Ta opinia dociera do nas nawet wtedy, kiedy jej nie oczekujemy.

I nie dotyka nas to jakoś szczególnie dopóty dopóki nie dociera do nas coś, skądś, od kogoś. Bo oto nagle dowiadujemy się, że owszem gdzieśtam byliśmy. Przy okazji podobno z kimś i widzieliśmy coś. Każdy wie co i po co. No i my dzięki temu mamy szansę się doweidzieć. Gdzie, z kim i po co.

Można swoje życie zobaczyć przekoloryzowane do granic zdrowego rozsądku. Wkurza mnie to.

A poza tym, ja nie chcę wiedzieć, że ktoś z kimś, coś. A wiem. Nie interesuje mnie po co, ale słyszę. I co z tego wynika też nie moja sprawa, a wiem, mimo, że nie potrzebuję, bardzo nie potrzebuję tej wiedzy.

Po co ludzie biorą na języki innych i po co obarczają tym nas? Gadajo, bo lubio? Bo chco? Bo nie mają o czym?

Ja nic nie chce wiedzieć. Już ani o sobie ani nie o sobie Kropka

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Jestę brakię siły :)


piątek, 22 czerwca 2012

Mój najważniejszy

- Tata, tata, włącz Trójkę
- Nie mogę, córciu, na rowerze jestem, a co tam?
- Trudno, jutro Ci powiem


"Nigdy w życiu nie mówię ojciec i nie pozwalam mówić tak innym. Tata, tatuś, czasem żartobliwie- ojcze :)

Dziś tata dorabiał mi dziurki w pasku i sklejał buty :) Wszystko z radością.
Jest najlepszy pod słońcem. Nauczył mnie pływać, jeździć na rowerze, prowadzić auto, sterować łajbą, czytać, pisać i uciekać nad jezioro poukładać sobie w głowie, gdy coś idzie nie po mojej myśli. Nauczył mnie wszystkiego, wokół czego toczy się życie. A co najważniejsze- zawsze ufał i szanował każdą decyzję. Ze wszystkimi problemami i radościami idę prosto do niego. Zawsze jest i zawsze cieszy się, że może pomóc. A dla mnie jest najważniejszy, Dzień Taty to moje ulubione święto, jutro pójdziemy na rolki i będziemy zajadać się lodami :)"

"Takie wzruszające, piękne słowa napisała do nas w swoim liście pani ..."
Prosto z Trójki, na antenie, w cały świat, dla mojego tatusia. A ja skakałam z radości, że będzie mógł to usłyszeć :)


Ile się naniecierpliwić można przy tej piosence, żeby wychwycić drugie dno. Nie mogłam się uporać z tym tekstem przy oczywistym przekazie. Musiałam iść w tym dalej. Dotarłam :)

Uwielbiam takie zrywy jak dziś. "Za 10 minut jedziemy, jedziesz?" Taaak! Szybko z betów wyskoczyć, odziać się i polecieć w beztroskę zupełną.

Albo w 10 minut przed 21 postanowić, że jedziemy szukać zapomnianej plaży, a po kwadransie być już w aucie. Po pół godzinie siedzieć na kocu, zaprzyjaźniać się z wiatrem, zachwycać falami i cieszyć (po prostu cieszyć) niebem, nieco jeszcze poczerwieniałym od dnia, który przemija. Uwielbiam :)

czwartek, 21 czerwca 2012




No tak. Czasem doszukując się podstępu jesteśmy blisko rozminięcia się z czymś ważnym. Z czasem coraz trudniej wierzyć słowom.


Usłyszałam dziś zwątpienie. Że ile można się starać, działać, chcieć innym sprawiać radość i spotykać się z ich niechęcią. "Na ile jeszcze wystarczy mi sił, bym robiła co robię?"- pyta mnie dziś znajoma. A ja znakomicie rozumiem to z czym się boryka. I mimo, że strasznie nie chciałabym, by się poddawała, bo jest doskonała w tym co robi i robi to znakomicie, nie jestem pewna co radzić. Zacisnąć zęby, przecież docenia to już coraz więcej osób. Już jest blisko spełnienia..

To z jej inicjatywy mieszkańcy niewielkiego miasta mają imprezy, wystawy, koncerty, spotkania z pasjami, rajdy piesze i rowerowe i wszystko to, co dla większości jest poza zasięgiem. Jest mi niewymownie przykro, że wciąż opór ludzi jest zbyt duży. Staram się jej wytłumaczyć, że to nie w niej jest problem, a potrzeba czasu, by przełamać zasiedziałą mentalność, zwalczyć stereotypy i udowodnić ludziom, że mogą brać kiedy tylko chcą. Miewam podobnie. Czasem opadają mi ręce gdy wiem, że kierunek działania jest dobry, do celu dotrę i zrobię "coś" a spotykam się z przeszkodą, którą ktoś rzuca z nienacka z pewnym "nie". Pozostaje złość i bezsilność. Tym razem, ale przecież będą następne :)


"Ze straszliwie pustego Krakowa wysłałem Ci kartkę. Tonął w błocie i w mojej paskudnej nostalgii, żeby już nie powtarzać w nieskończoność słowa "tęsknota". Tęsknię do Ciebie przez stół, przy którym siedzimy, tęsknię z fotela na fotel obok, w teatrze czy kinie, tęsknię z Pragi na Kępę, z łóżka w którym leżę - do Spatifu, w którym popijasz z Miniem, na szerokość kołdry, która okrywa nas oboje, też potrafię tęsknić do Ciebie - przez drzwi łazienki, w której się kąpiesz, i przez schody, po których idziesz do mnie, i przez naskórek mój, szczelnie przywarty do Twojego... Ale jak nazwać to, co odczuwam w Warszawie, kiedy Ty jesteś w Londynie? Też - tęsknotą? Oj, ubożuchny jest ten słowniczek, który mamy do dyspozycji. ”
— Przybora do Osieckiej, 16.03.1965r


Znów po głowie krążą mi te słowa. Najpiękniejsze połączenie wyrazów jakie mogę sobie wyobrazić. Rok 1965 czym się różni od 2012? Błagam, niech mi nikt nie mówi, że "zaczepkami" na facebooku.

"Niebo płacze deszczem o Tobie', a ja nie wiem, czy śmiać się czy z tym niebem płakać i ręce załamać. Deszcz to przecież najdoskonalszy zapach na świecie. Czy piszę, idę, jadę, podziwiam, rozmawiam, krzyczę, śmieję się, sprzątam, tańczę. Deszcz paaaachnie :)

Wracam do pracy. A właśnie, jak człowiekowi chwile w pracy potrafią dobrze zrobić :) Bawimy się słowami. Przenoście, przezwiska, historie, mury przez które przebijamy się z tym większą chęcią im są grubsze, tajemnice "wenwątrzzakładowe" i moja ulubiona ostatnio zabawa- wywieszanie na tablicy "hasła dnia" związanego z zajściami sytuacyjnymi, których nie pojmie nikt z zewnątrz. "Nie nadaje się, jest za miękki. Za miękko chodzi". Uwielbiam klimat jaki sobie stwarzamy :)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

More more more





Nie wiem o co chodzi, ale kocham Trójmiasto. Gdy dwa dni zwalają z nóg :)

niedziela, 17 czerwca 2012



Jeden gitarzysta, śpiewaków wielu. Pierwsze nuty... Polacy, Hiszpanie, Irlandczycy, Francuzi, ... zatrzymują się na środku deptaka i zaczynają śpiewać. Uliczny chór. Pomieszanie kultur, radość z obcowania ze sobą, przjaźń wielu narodów. Tylko w takich okolicznościach. Nie, piłka nożna nie dzieli :)

czwartek, 14 czerwca 2012

Doświadczaj mnie świecie wciąż i nieustannie. Ucz mnie zdarzeniami i nie przestawaj dawać tej radości. Mówią, że doświadczenia uczą. I to jak! Dotykamy losu, stajemy się coraz bardziej dojrzali, odpowiedzialni, świadomi i szczęśliwi :)
Dobrze mi... tak po prostu :)

środa, 13 czerwca 2012

okiem kobiecym

Usłyszałam wczoraj w radio, że w rozpoczynającej się audycji będzie mowa o tym, o czym nie ma nigdzie, czyli piłce nożnej. Nie mogłam tam tego zostawić, więc szybko pobiegłem włożyć palec do budki. Zdążyłam, jestem druga. Mam teraz swoje Eurorado.

Ale od początku, a ten nie był łatwy. Irytował mnie mocno ten szum wokół zbliżającego się wydarzenia, podekscytowanie tłumów i napływające z każdej strony newsy- kto, gdzie, z kim, jak (bo po co to wiadomo). Ogólnoeuropejskie poruszenie, bo oto i nadeszła wielkopomna chwila. Tyle dzieje się wokół, a wszyscy skupieni na jednym. Za dużo, za głośno i za bardzo.

W końcu, poleciałam. Na Euro, mecze, biało- czerwoną rzeczywistość. Flagi powiewające na budynkach, autach, wymalowane w barwy narodowe włosy, twarze, ubrania z orłem w koronie na piersi. Co trzeci mijany człowiek miał to coś. Pojęłam w końcu to tak szeroko pojęte kibicowanie. Urzekł mnie patriotyzm. Od kiedy żyje nie pamiętam, by Polacy tak zjednoczyli się w jednym, opowiadali się o jednym i wykrzykiwali o tym w świat. Piłka w grze. A my z nią, z naszymi, z sąsiadami bliższymi i dalszymi. Oni walczą o punkty, my się wzruszamy. Cieszymy, płaczemy, radzimy, podziwiamy, ganimy, chwalimy. Ocenia każdy po swojemu, jak chce, czy to ekspert czt laik. I każde zdanie się liczy. Tylko kobiety pozostają w tym nieco w tyle. Chociaż na pytanie- co będziecie robiły, gdy wasi mężczyźni będą oglądać mecze, tylko nieliczne mówią, że pójdą na zakupy. Bo nas to kręci! Większość zasiada ramię w ramię z partnerem, emocjonuje się (prawie) jak on, krzyczy (prawie) jak on i zna się (prawie) jak on. Kobiety oglądają i chcą oglądać, chcą wiedzieć. I są to jedne z nielicznych meczów, kiedy wiedzą kto z kim grał, jakim wynikiem zakończył się mecz, a nawet (!) kto strzelił bramki.
Chcą w tym być, czują się ważne, są Polkami, trwają ze swoimi, stresują przed meczem, zaciskają kciuki i odrzucają myśli o porażkach. Wierzą. A przy okazji zafascynowane obserwują to całe niebywałe zjawisko, które je ogarnią. Te, które zostają w domach, zapewne nie zaznają tych emocji, a szkoda, bo nawet nie spodziewają się, co może czekać, gdy z grupą kibiców zasiądą w knajpce przed okranem. I może by pożałowały stewardów, którzy całe mecze muszą stać tylem do płyty boiska.

Ja tak zrobiłam, a właściwie jeszcze zanim usiadłam, wiedziałam, że będę w tym, a nie obok. Idę krok dalej, wychodzę z lokalu, zintegruje się z Polakami w trójmiejskiej strefie kibica. I chcę to wszystko zapamiętać na długo.

niedziela, 10 czerwca 2012

myśleć pasjami



"Przypuszczam, że bez muzyki i radia byłbym człowiekiem bez osobowości, frustratem pozbawionym celu, jak szermierz z nieowładem ręki. Nie znajduję odpowiedzi na pytanie słuchaczy o alternatywny zawód. Nie wierzę w życie pozaradiowe"
M. Niedźwiecki, "Nie wierzę w życie pozaradiowe"

To jest właśnie moja definicja pasji. To patrzenie na ląd z lotu ptaka, gdy poznaje się nowe miejsca, oglądanie świata przez obiektyw podczas spaceru pustą okolicą bez aparatu, przelewanie myśli na papier, kiedy pod ręką nie ma jeszcze kartki ani długopisu, tworzenie w myślach, wysublimowany smak wiersza, który pisze się w umyśle, granie w piłkę na polnym boisku z wioskowymi dziećmi, układanie w głowie list przebojów, sięganie po to, co nienamacalne podczas czytania, wymyślanie dialogu przed nim samym, studiowanie mapy wyobraźnią, tańczenie do muzyki, która gra nam w środku, pływanie w bajorkach,...





















czwartek, 7 czerwca 2012

Aż słowa

Medytacja w podróży;
(..) w dal sunie rzeką światłość.
Wypełnione jest jej dno. Droga jest wolna. Losu lot ustalony jest.

1. Joyce
Nikt nie zmierza w tym samym kierunku dlatego wszyscy idziemy tą samą drogą –
Jeśli mamy to zrozumieć potrzeba nam nadziei
Że gdzieś na końcu drogi czeka ten który nas posłał i że ku temu spotkaniu zmierza wszystko Do
czego zmierzamy

Bo podróżować nie znaczy wiedzieć dokąd się idzie lecz dokąd się wraca –

Potrzeba nam złapać się za ręce i biec przed siebie

Biec w podnieceniu że gdzieś za drzewem rzeką czy górą w cieniu poznanych zakątków
Odsłoni się przed nami tajemnica i dobiegniemy do niej aby upaść w zmęczeniu i Zasnąć

Bo podróżować to znaczy śnić o miłości
Widzisz to wszystko lecz wszystkiego nie widzisz

Podróżować?
Ale co to znaczy kiedy widzisz te wszystkie upragnione miejsca –
Miasta u podnóża góry zachody słońca królestwa przyrody
A nie potrafisz dostrzec radości swoich przyjaciół kiedy
Razem po wielu dniach ciężkiej drogi
Wkraczacie do upragnionego miasta celu waszej podróży.


Aby rozpoznać tam znajomy zapach ludzi i jedzenia
Bo tyle zawsze zostaje we wspomnieniach ile zdołaliśmy tam ukryć
Radości dzielonej z innymi na widok tego szczytu tego domu tej drogi
Lecz widziałem rzeczy straszne
Jakbyś mi powiedział nie ma Boga

Poniżyliśmy się i pomrzemy w gnoju dobrani do pary ze zwierzętami


Widziałem jak człowiek uderza w twarz drugiego człowieka
Głodnych którym nikt nie podał ręki
I bezdomnych zaproszonych do tańca

Widziałem to wszystko na własne oczy lecz nie wiem co ujrzałem naprawdę
Tym są tajemnice które odkryłem

Świat z uchylonym rąbkiem ciało obnażone do naga podniecenie gdy zobaczyłem co nastąpiło
Między Bogiem
Który Jest a prawdą o której mówię
Umiera człowiek w podeszwach nędzarza

i nic nam do tego

To cud że wszyscy jeszcze żyjemy
Że po tylu wybrykach stoimy na nogach gotowi biec przed siebie i skakać z radości

Teraz wiem
Przetarte łzy i nadzieja ocalonych do których uśmiecha się szczęście
Lecz nie uśmiecha się człowiek są dowodem na ogólny porządek świata
I gdybym ponownie miał przejść obok tego wszystkiego co ujrzałem miałbym więcej
Szacunku

Powiadam ci więc
Każdego dnia wzywany nadaremnie przybywaj tylko tak zrozumiesz
Drogę której nie zrozumiesz dopóki sam nie staniesz się drogą dla kogoś

Miej się w swojej podróży jak w ucieczce lecz nie oglądaj się za siebie
Musisz wiedzieć że zamkniesz oczy a twoja bezsenność jest jak pora roku

To co widzisz Znaki
Za oknem gwiazdy spadają z nieba

Ale to niebo obrywa się od gwiazd

Wojciech Czerniewicz, Medytacje w podróży

to nie ryzyko

to życie bez oszukiwania przeznaczenia. Moja rzeczywistość to nie szklane domy.

wtorek, 5 czerwca 2012

poniedziałek, 4 czerwca 2012

(po)wód

Wiadomo, zdrowie szwankuje, lekami się je ratuje. Czasem sięga to granic absurdu. Nie tyle sama strategia, ile to co po niej nadchodzi. A efekt, pożądany (uwielbiam to słowo) czy też nie, jest zawsze. Poza tym, że tabletki mogą pomóc (i dzięki niebiosom w końcu pomagają) to zdarzają się efekty uboczne. Ja na ten przykład nie mogę patrzeć ani na apteki, ani na leki (abolutnie żadne), ani na wodę. Dwóch pierwszych nie trzeba tumaczyć, a co do trzeciego....to konieczność popijania, zapijania, nabierania wody w usta. Niechęć do wody sięga u mnie granic absurdu. Jedząc czereśnie (jak co roku mocno wyczekiwane w końcu mnie uszczęśliwiają) analizuje sobie ile jest w nich wody i cieszę się, że nie czuje jej smaku. Niech mi nikt nie mówi, że woda nie ma smaku, bo ma. Ohydny. Nad tym samym zastanawiam się gdy pożeram rzodkiewki mizerię i różne inne. Mania prześladowcza, woda mnie morduje. To raz. Dwa to to, że dostałam w prezencie książke, którą lubie za to, że w ogóle jest i jej autora za to samo, a prawi się na kartach o niewierze w byt wykraczający poza radio. Jest i trzy, również do druku nawiązujące. Nie odnajduję się w obcasach. Tych wysokich. I upraszam mocno o powrót tych sprzed czasu jakiegoś, kiedy to po przebyciu od deski do deski szukałam jeszcze jednej deski.

niedziela, 3 czerwca 2012

piątek, 1 czerwca 2012

"[...] nigdy nie przestajemy chcieć, czego chcemy, i nieważne, czy to jest dobre dla nas, czy nie." -Stephen King Przy tych nutach do niekończących się rozmyślań warto chwil parę poświętować. I życzyć sobie, żeby ta dziecięca beztroska wracała jak najczęściej. Byśmy potrafili z umorusanymi buziami biegać po łąkach, robić fikołki na trzepakach, kreślić patykami boiska na piasku i jeść oranżadę w proszku. Zaufajmy czasem baśniom, nie przestawajmy wierzyć i marzyć i odnajdźmy w każdym śnie pragnienie rzeczywiste, dzieciaki! :)