Dawno, dawno temu nauczono mnie jeździć na biwaki. No dobrze, nie było to aż tak dawno (ale i tak zbyt późno) no i nie tyle biwaki, co krótkie wypady pod namiot. Takie do rana.
Na biwaki, z oczywistych względów, większość wybiera się latem. Dlaczego by tej reguły nie złamać i nie wyjść naprzeciw temperaturze niskiej? Czy zbyt niskiej? To się okaże.
Biwaku zimowego zapragnęłam. Wszystko gotowe:) Najwyżej o poranku ktoś kilka zamrzniętych sopelków znajdzie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz