Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

czwartek, 20 czerwca 2013

koperta wygrała z pościelą

Pierwszego dnia było dobrze, drugiego jakoś, a trzeciego nie było już wcale. Nie mogę biegać, a chce mi się, ciężko mi chodzić, a stanie boli. Kolano sprowadza mnie do parteru.

*****
Błyszczący nowością rower leży przed domem? Wiadomo była komunia. Przez pierwszy tydzień starannie stawiany na stopce, teraz już oparty o ścianę albo ułożony przy schodach. Ale symbol komunii jest. Na wsiach przede wszystkim. W mieście wiadomo kiedy była komunia, bo nagle dzieci poznikały z osiedli. Czyli są laptopy i gry. Jest szczęście, wielka radość i przechwałki na szkolnych korytarzach kto który lewel osiągnął. Kto pamięta w tym wszystkim po co i czym jest komunia?
Bo tego, że 90 proc. uczestniczących w procesji Bożego Ciała nie ma pojęcia co to za święto, jestem pewna. Wszystko w porządku, tylko po co podążać za czymś czego się nie zna, nie wyznaje, nie wierzy. To, "bo inni" już przestało być dobrą odpowiedzią, teraz na czasie jest przecież bycie innym od tych innych.

Pieniądze. To prezent, który dostają nowożeńcy od gości. Głównie. Kiedyś było inaczej. Tak wiem, czas leci, wszystko postępuje, jeden wielki progres. Ale to jakie wielkie przemiany przechodzi mentalność ludzka jest nie do pojęcia. Są pieniądze w ślubnym podarku. Przyczyna jest prosta- młoda para najlepiej wie co potrzebuje i sobie to kupi, po co więc gość miałby ryzykować z nietrafionym prezentem. Przed laty były pościele, garnki, kołdry, żelazka, odkurzacze, szklanki, ręczniki i komódki. Wszystko się przydawało. Bo? Ano, bo młodzi przed ślubem nie mieszkali ze sobą, a z rodzicami i nie mieli wspólnych już od lat przedmiotów, a nawet mieszkań. Nie kategoryzuje. Nie mówię dobrze to czy źle. Tak sobie stwierdzam, co wszystkim wiadomo, że jest inaczej.


I już nigdy nie będę pewnie przewijać kasety na długopisie, bo szkoda baterii w walkmanie. Ale bazę gdzieś w drzewach albo między fotelami w mieszkaniu na pewno jeszcze zbuduję.


O czymś mniej ważnym bym zapomniała, co sprawiło, że przez jedną z ostatnich nocy czułam się jak młoda bogini. Dostałam akredytację na duży muzyczny głośny festiwal gdyński. I bardzo bym chciała by byli tam wszyscy, z którymi chciałabym spędzić kilka dni w oderwaniu od rzeczywistości. Ale ręce dam spokój, biorę palec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz