Pomieszało się wszystko tak, że nie wiem, w którym miejscu jest rzeczywistość, a co sobie kreujemy.
Mnóstwo zdarzeń, historii, obdarte plecy i posiniaczone kolana. Wspomnienie niecodziennego wieczoru i ubogi w myśli i słowa poranek. Chcę. Właśnie tak chcę. Póki mogę chcę czuć, że chwile mogą być beztroskie. Nie potrzebne jest ani zakłopotanie, ani ukrywanie, czy zażenowanie. Szczerze, otwarcie, bo nawet ta niezbyt ciekawa prawda bywa przyjemniejsza od kłamstwa. Słowo "przyjemność" ma ostatnio dla mnie wymiar taki jak nigdy wcześniej. Po prostu się zdarza, jest, i nie ma co szukać na siłę czegoś co ją uszczupli.
Nie wiem na ile to wszystko jest możliwe, a właściwie gdzie jest kres pozwalania sobie na lekkość bycia. Liczę się z innymi i gdy dają mi pewność, że jest im w moim towarzystwie dobrze tak, jak jest, że nie potrzebują niczego więcej, wchodzę w to.
Gdy ludzie czują się przy sobie swobodnie, mówią co myślą, nie krępują się gestu, nie szukają drugiego dna, jest lato. Uwielbiam lato mimo świadomości, że jest krótkie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz