W czterdziestokillutysięcznym tłumie na Stadionie Narodowym. Towarzyskie spotkanie repreentacji Polski i RPA. Byłam, widziałam, kibicowałam, robiłam fale.
Cała otoczka wydarzenia, atmosfera jaka panowała wokół murawy, Polacy poubierani w barwy narodowe, śpiewający i wstrzymujący na ułamki sekund oddech- to jest właśnie to czego chciałam doświadczyć. Poczuć stadionową atmosferę.
Ale...przyznam szczerze, że spodziewałam się fajerwerków. Miałam piać z zachwytu nad poziomem spotkania takiej rangi. Zakładałam, teraz już sama nie wiem dlaczego, super popisy, niesamowite akcje i zawrotne tempo ambitnej, mądrej gry. Przeliczyłam się. Brakowało umiejętności, jakich oczekiwałam, techniki i klasy.
Choć raz w życiu trzeba w takim wydarzeniu uczestniczyć. I z okna skmki patrzeć na zmierzającą na drugą stronę Wisły rozentuzjazmowaną hordę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz