wtorek, 29 maja 2012
You znaju gdzie jest pekara...
..czyli wyjazd w inny świat.
Urodziny, 28-go - poranek na lonisku, lądowanie na ziemi swojej i autobus wiozący do krainy "dom". Lekkim dzień mi nie był, ale...
Te wszystkie trudy tak szybko się zapomina, gdy.... gdy do domu w plecaku przywozi się kilogramy cudowynych widoków, emocji, przygód i przeżyć. I dwa wina, którymi pragnie się w plenerze popijać wspomnienia...
Belgrad- kulturalna ostoja. Serbia zachwyca mieszkańcami. Wszyscy wydają się tacy dobrzy. My, Polacy w czyjejs uprzejmości i bezinteresowności doszukujemy się podstępu. A Serbowie są po prostu uczynni. Zapytasz przypadkową osobę o drogę, wytłumaczy dokładnie, ba, zaprowadzi, a nawet zawiezie. Znajdujesz kwaterę do spania, chcesz zrobić zakupy, gospodarz gotowy czeka w samochodzie, by wieźć Cię do sklepu. Poczęstuje rakiją, przygotuje śniadanie, wprowadzi w swój świat.
Wioska Kusturicy odzwzwierciedla to życie..."wsi spokojna, wsi wesoła".
Bośnia czaruje widokami tak, że nie jesteś w stanie pojąć, że to nie bajka.
Sarajewo z szokującym śladami historii, nie tej sprzed kilkudziesięciu, ale kilkunastu lat. Ze śladami kul w budynkach, wspaniałym nocnym klimatem starego miasta.
Konflikty w miastach. Mostar niczym murem, a w rzeczywistości mostem podzielony. Niby nic, ale na nie "swoją" stronę się nie wchodzi.
Muzłumanie murami od świata odgrodzeni. Sami sobie w modlitwach.
Chorwacja i turyści. Zamieszanie i tłum zanikają, gdy spogląda się na szmaragdową wodę, wspina po schodach wąską uliczką.
I ta kawa...Broniłam się "nie lubię, nie chcę, bez mleka?". A ile bym teraz dała za prawdziwą kawę podawaną ze szklanką wody w taki sposób, że nie wierzysz, że to pierwszy lepszy przyrożny bar.
Fairyland
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz