Od rana myślami byłam w lesie. Chciałam uporać się z pracą szybciej niż zwykle i mieć dla siebie choć godzinkę na wsi. Udało się. Wróciłam zalana. Od stóp do głów, kapało ze mnie jak z rynny. Ale co się nawochałam lasu i najadłam malin, to moje :)
I nikt mi nie powie, że takie zakątki nie są piękne. Daleko nie trzeba jechać, by mieć widoki jak z kalendarza :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz