Nauczyłam się czegoś ważnego- związki się szanuje.
Nauczyłam się też widzieć to wieczne nieposzanowanie. Boleć zaczyna to, że ten kocha ją a na kawę idzie z inną. Ten z tą od kilku lat mieszka udanie, ale pleców umycie innej proponuje. A ta kocha mocno (a można słabo?) ale bez namysłu godzi się na towarzyszenie koledze w wycieczce po sklepach. W nieskończoność tak można. Jeszcze rok temu nie zatrzymałabym się na chwilę nad tym zagadnieniem. Dziś myślę. Odrażające. Niesprawiedliwe. Obłudne. A przede wszystkim smutne.
Ktoś mnie nauczył takiego- ważnego spojrzenia na powyższe. I za to mu tak w sobie dziękuję :)
Mimo wszystko...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz