Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

sobota, 9 października 2010

Nie od parady rady

We dwie zaczęły klekotać jak młode boćki. Koleżanki z młodych szkolnych lat. Wypytały mnie o wszystko, jak i ja je, zresztą. Każda niemal sprawa stała się nad zwyczaj ważna, a skoro tak, musiałyśmy sobie radzić. O mężczyznach, chłopcach uroczych i nie, o randach i ich braku, o intrygowaniu i podrywaniu. Jak nastolatki. I tak miało być.
- Idz z nim na ten obiad!
- Racja, idz, bo pożałujesz!
- No ale ja nie wiem...
- Jak nie wiem? Zaprosił to idź, zakochiwać się nie musisz, a zjesz coś smacznego i wina się napijesz! (tak tak podejście kobiet XXI wieku)
- Ale ja nie lubię takich oficjalnych spotkań, wiecie koszula, krawat, restauracja, kieliszki. Ja wolę usiąść nad jeziorem z kurczakiemm w pudełku, sałątką w drugim, butelką wina w ręku. On chciał się ze mną umówić, to mógł chociaż coś wymyśleć.
- Ale co ci szkodzi? Idz to nam opowiesz jak było, jaki jest i po co chciał się spotkać
- Wiem po co. Sprowokowałam go ostatnio, rozmawialiśmy i w rozmowie wyszło, że mamy takie czasy, że kobiety zapraszają mężczyzn na spotkania, proponują umówienie się, a ja, mimo, że też bym mogła kogoś zaprosić, gdyby mi się podobał, jednak wolałabym być zaproszona. Tradycjonalizmu trochę we mnie
- A do kina cię nie zapraszał?:)
- Nie jeszcze
- Jeszcze?
- Bo ja mam wrażenie, że nie odpuści. Mnie ta znajomość jakoś nie bawi, on to zauważa i zaczyna dziwne rzeczy mówić
- Ale co?
- Że jest przerażony, że na mnie czeka, chociaż tak mało mnie zna, że jestem niesamowita, zaskakująca, że chciałby mnie poznać, że go intryguje, że myśli, że staje się ważna, nooo takie różńe rzeczy
- Ty wiesz co, to może ty z nim nie idż na ten obiad
- Mówiłam wam przecież, że nie wiem czy to dobry pomysł
- On się zakochał w Tobie, na pewno, a jak nie to się zaraz zakocha, po obiedzie na pewno
- Idz, wystrój się, wymaluj, rozkochaj w sobie i przestań się odzywać. Niech mają! Zrób tak, zrób, zrób, zrób
- Nie umiem. Nie chcę się mu podobać. Jeśłi pójdę to ubana w wyciągnięty sweter i bez makijażu. Kiedys tak zrobiłam w ramach eksperymentu. Nic nie dało. Przesłąnia nie odebrał
- Pewnie go słowem oczarowałaś
- Wredotą chyba i uszczypliwością
- Idź na ten obiad! Ja taka ciekawa jestem co wyniknie
- Nic nie wyniknie, nie pójdę dla Twojej frajdy

I taaaakie nie kończące się. Iść czy nie iść? Z igły widły, a danie stygnie :)

1 komentarz:

  1. taaaa..ile to ja nie wiem:@ o tym co u Ciebie..
    A podejście koleżanek znam,też mam takie kolezanki:)Ale wolę Twoją wersję z piknikiem:)buzia

    OdpowiedzUsuń