Nie po raz pierwszy rzucił mnie na kolana samym pojawieniem się na scenie. Byłam świadkiem całego zdarzenia stojąc kilka centymetrów obok. Wróć, nie stojąc, a tańcząc, bawiąc się, krzycząc i śpiewając. Piękny to był występ, cudownie niesamowity:)
Klimat nie dzikich tłumów, ale dobrej, dość kameralnej imprezy. Jakby w jednym miejscu, pod dachem zebrać "samych swoich". My wśród nich, zatraceni w muzyce i świadomi, że te uśmiechy tajemnicze jakąś wewnętrzną konspiracją powodowane były. Aaaaa:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz