piątek, 18 marca 2011
Tym podobne
Czuje, że po ponad tygodniowej nieobecności wróciłam do domu. Po niezliczonych emocjach pojawiających się nie bez powodu ale wcale niespodziewanie, kilku przygodach co najmniej nieadekwatnych do mojego wieku i jeszcze bardziej odbiegającego od normy humoru, jestem. Taka sama wciąż ja. Prawdopodobnie ta sama. I tak zadumałam chwilę, czy chcę się zatrzymać w tym pędzie szaleństwa nieskończonego, czy rzucić się w to całą sobą. Najlepiej, nie poddawać analizie, nie myśleć, nie rozkładać na czynniki pierwsze. Tak jest dobrze, w tym śmiechem i uśmiechem, ze słońcem i kilkoma podobnymi. A może lepiej, żeby stało się to codziennością. Tylko...nie wiem, czy w pracy ze mną w takim stanie dziwacznym, długo wytrzymają. Poza wieloma dolegliwościami fizycznymi, które od wtorku mnie nękają, pozostaje niewiedza otoczenia, czy coś się dzieje. Dzieje. Tak właściwie, to całkiem dobrze się dzieje. I teraz nie wiem, zostać w domu, czy wyjść...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz