Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

piątek, 11 marca 2011

Z piątkowych rozważań...

Dobiegł końca tydzień pracy. Właśnie rozpoczęłam weekend. Nie jestem jeszcze pewna jaka będzie zawartość weekendu w weekendzie i jakiej właściwie potrzebuje. Okaże się niebawem.

Ten tydzień był...inny. Zaczęło się już w poniedziałek, kiedy to mniej więcej od południa wiedziałam, że najbliższe dni upłynąć mogą na kilka sposobów, nie miałam jednak wątpliwości, że będą odbiegały od szarości.

Jak minęło poniedziałkowe popołudnie? W dziwnym uniesieniu- mocno pozytywnie. Wtorek budził jeszcze więcej ciekawych emocji. Kolejne dni to powolne, myślami opętane spadanie...na właściwy grunt. Chociaż, co tu kryć, chyba chciałabym wrócić do poniedziałku:) Przez pięć dni zapomniałam o kilku ważnych sprawach. Zaniedbałam obowiązki, jest mi z tym źle, wstydzę się zwyczajnie.


Czwartek był Dniem Mężczyzn, nie obeszło się więc bez życzeniowych wędrówek.


Czwartek. Lód na lodowisku był zdecydowanie zbyt śliski, wszyscy wokół jeździli świetnie, ja- nie:)

Wieczorem dość późnym usiedliśmy w knajpie. Skłonna byłabym powiedzieć, że nasza pięcioosobowa ekipa była tam już tłumem. Mimo tego nadszedł czas, gdy usłyszeliśmy "za 15 minut zamykamy". Zgodnie z prośbą, grzecznie, po kilkunastu minutach opuściliśmy lokal. Udaliśmy się do kolejnego, by pocałować klamkę. Następny- to samo. Cóż się dziwić, to przecież czwartek. Zaopatrzenie zrobiliśmy przez okienko w nocnym sklepie przy parku i mimo, że dostaliśmy do ów parku zaproszenie ze strony triady nietrzeźwych, udaliśmy się, ku uciesze sąsiadów moich, do domu.
Działo się porządnie. Po udanym czwartku, pozostały dowody zbrodni na kredensie w kuchni. Lubię mieć gości:) I bardzo chciałam to wszystko napisać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz