Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

sobota, 18 czerwca 2011

Reakcje

Pecha miałam, że akurat mnie nie było, gdy rozdzwonił się biurkowy telefon. Rozchisteryzowana i oburzona pani z miejscowości W. alarmem postawiła tego, kto odebrał na równe nogi. Z relacji, jakie mi zdano, gdy przekroczyłam progi, rozmowa wyglądała mniej więcej tak:

- Wy musicie to teraz sprostować!!
- Ale co mamy prostować?- z niepokojem zapytała szefowa
- No tą informację o wynikach w szkołach!
- Czy wyniki zostały źle podane?
- Nie, wyniki są dobre, to nie o wyniki chodzi
- A o co chodzi?
- Musicie to wszystko sprostować
- Co wszystko?
- Bo to nie moja wina, że wyniki są słabe, ja tych dzieci nie uczyłam
- Czy Pani nazwisko zostało błędnie poddane?
- Nie, mojego nazwiska tam w ogóle nie było
- Dane są prawidłowe, pani nazwiska nie ma, więc nikt niczym pani nie obraził, w czym więc problem?
- Bo to nie ja, nauczycieli jest więcej, musicie to sprostować!
- Musi pani zrozumieć, że nie mamy czego prostować
- Ale Wy musicie!
- Przykro mi, nie będziemy prostować prawidłowych informacji. Co mielibyśmy napisać?
- No, że to nie ja
- Ale przecież nie napisaliśmy, że to pani
- Ale wszyscy tak myślą
- Ale to nie nasza wina, że tak myślą. My nie wiemy, jaki nauczyciel gdzie i czego uczy. Nie posługiwaliśmy się nazwiskami, a jedynie statystyką jaką nam dostarczono
- Teraz ludzi mówią, że ja uczyć nie umiem
....
I tak to trwało...Stanęło na tym, że pani telefonująca sama napisze sprostowanie, a my je- słowo daję- chętnie opublikujemy.

Nie zrozumiałam nic. Skoro wyniki podane są dobrze, nazwiska nie było, a ona nawet tych dzieci nie uczy, o co chodzi? Kto sprawia jej przykrość i z jakiego powodu? Nie u nas tkwi problem całej tej zagadki. Zdecydowanie nie u nas.

A jednak, mimo komizmu całej sytuacji, trochę żal mi ów pani. Niczemu nie zawiniła, a ludzie na nią gadają. W niewielkiej mieścinie znaleźć się na "sklepowych" językach, to z całą pewnością nic przyjemnego. No, chyba, że osiąga się sukces...

Punktów młodzież zdobyła ile zdobyła, ja o tym poinformowałam w sposób obiektywny- jedynie zamieszczając dane, a spojrzenia obrażonych osób kierowano na mnie już następnego dnia i kierować je (ci ludzie, co nie chcą, żeby gadali) na pewno będą jeszcze długo.

Tylko to jedno- że nie najlepiej poszło ich uczniom, a ja śmiałam takie dane mailem otrzymać, zapamiętają z całej mojej pracy jaką tej placówce poświęcam. Każde dobre słowo, czasem wręcz na wyrost poszło w zapomnienie. Tak, jest mi przykro. Ale cóż, to chyba nie o mnie świadczy. Dorośnijmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz