Znam takich, którzy mają przykry wyraz twarzy, ale są tacy, którym po prostu jest przykro. Mi jest.
Uwierzyłam. Tak zwyczajnie, z czasem, z kilkoma dobrymi słowami, wspomnieniami i planami. Z przekonania, że jak nie tu to już nigdzie. Dałam wiarę wyznaniom i zapewnieniom, że nic i nikt ważniejszy się nie zdarzył i nie zdarzy.
To nie jest tydzień, kiedy mogę pochwalić się szczytową kondycją. Jedno popołudnie w łóżku, drugie, w końcu cały dzień. Bez siły, z bolącym wszystkim i gorączką, która pewnie z niedopatrzenia i zignorowania pierwszych objawów, przywędrowała. Nie ma nikogo ważniejszego. Do apteki biegam sama. Nie ma nic ponad Ciebie. Muszę nakładać na siebie 5 warstw, by nie zmarznąć w drodze do sklepu. Liczysz się tylko Ty. Gotuję sobie obiad, żeby jakieś siły jednak mieć. Jestem Twój. Kupiłam sobie pomarańcze. Zawsze jesteś na pierwszym miejscu. Odebrałam dwa telefony, jakby przypadkiem wybrał mój numer. Czasu zabrakło, żeby porozmawiać, odwiedzić. Przecież to tylko przeziębienie. Nie z takimi rzeczami sobie człowiek radził. Potrzeba matką zaradności. Szłam i szłam, myślę w dobrą stronę. Dziś się zatrzymałam.
Uwierzyłam. Tak zwyczajnie, z czasem, z kilkoma dobrymi słowami, wspomnieniami i planami. Z przekonania, że jak nie tu to już nigdzie. Dałam wiarę wyznaniom i zapewnieniom, że nic i nikt ważniejszy się nie zdarzył i nie zdarzy.
To nie jest tydzień, kiedy mogę pochwalić się szczytową kondycją. Jedno popołudnie w łóżku, drugie, w końcu cały dzień. Bez siły, z bolącym wszystkim i gorączką, która pewnie z niedopatrzenia i zignorowania pierwszych objawów, przywędrowała. Nie ma nikogo ważniejszego. Do apteki biegam sama. Nie ma nic ponad Ciebie. Muszę nakładać na siebie 5 warstw, by nie zmarznąć w drodze do sklepu. Liczysz się tylko Ty. Gotuję sobie obiad, żeby jakieś siły jednak mieć. Jestem Twój. Kupiłam sobie pomarańcze. Zawsze jesteś na pierwszym miejscu. Odebrałam dwa telefony, jakby przypadkiem wybrał mój numer. Czasu zabrakło, żeby porozmawiać, odwiedzić. Przecież to tylko przeziębienie. Nie z takimi rzeczami sobie człowiek radził. Potrzeba matką zaradności. Szłam i szłam, myślę w dobrą stronę. Dziś się zatrzymałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz