Siła kobiet leży w tym, że są w stanie uznać złudzenia za rzeczywistość
Federico Fellini

sobota, 21 grudnia 2013

Zachowanie niektórych osób wprawia mnie w osłupienie. Najbardziej zdarzające się ostatnio macaie brzucha jeszcze przed dokończeniem pytania "mogę dotknąć?" albo i wcale bez niego.

Czymś na porządku dziennym jest też zaglądanie w talerz. Czy oby nie za mało, nie za dużo, bo nie powinnam się przejadać i czy oby na pewno "możesz to jeść?". Na tym nie koniec, bo oni już spieszą z radami, że tego lepiej nie, to jest zdrowe i jak najbardziej. Nie lubisz? Ale to przecież potas, dla dziecka...
Kawę pijesz? Aha, lekarz pozwolił, ale to chyba jedną jakąś słabą? Cukierków nie jedz. A może masz ochotę na czekoladę, nie, powinnaś jeść jabłka KONIECZNIE, ale Ty to na pewno śledzia byś zjadła. Taaaa...zjadłabym rozum, gdybym Was słuchała.

Na tym nie koniec, bo zdarza się usłyszeć wypowiedziane załamanym głosem- jak Wy dacie sobie radę...no tak dorośli jesteście, poradzicie sobie, ale wychować dziecko to nie takie proste. Taaa, widzimy po sobie.

I tak ludzie ręce nade mną załamują. Bo gdzie mi do macierzyństwa...
Są i stwierdzenia babci przyszłej, ze ona to żałuje teraz, że rad swojej teściowej nie słuchała....Stąd pewnie troska o to, bym ja tego błędu nie popełniła. Chociaż i tak nie przebije nic tego jak ostatnio mi poowiedziala "No, ale się gruba zrobiłaś". Oj, przepraszam, że w ósmy miesiąc najpierw wszedł brzuch, a później ja. To ja już dziękuję za kolację. Tak, dokładnie, będę głodzić dziecko.

A i jeszcze troskliwe pytania z cyklu- możesz JESZCZE sama buty zawiązywać? Jak idziesz po schodach do mieszkania to robisz sobie przystanki? Robie, co drugi schodek, sprawdzam, czy mi wody nie odeszły. Ty sama pojechałaś do lekarza?

Ok, nie jest już lekko. Szczególnie wstawać parokrotnie nocą do toalety gdy człowiekowi tak się dobrze leży. Ale wstaję , po schodach chodze bez przystanku JESZCZE, jak czegoś zapomnę wracam na trzecie piętro. Nikt sam nie pomyśli, żeby mnie w tym wyręczyć, a  wolę poczłapać niż znów zsłyszeć "O Bożeee". Jem co chcę i ile chcę, wychodzę jak mi się chcę i wracam kiedy chcę.

Zapomniałabym  o pracy, a to przecież tak ważny element naszego życia, że inni nie mogą sie oprzeć ingerowaniu. Jak pracujesz to...siódmy/.ósmy miesiąc, mogłabyś już odpuścić. Po co masz pracować, jak 100 procent Ci płacą? Kiedyś to tak dobrze nie było. Nie pracuj już, jeszcze się napracujesz, korzystaj z wolnego. Pewnie już Ci się nie chce chodzić do pracy. Pewnie, tyle latania, a Tobie już ciężko.
I o czym tu dyskutować. Chciałabym pracować,bo lubię to co robię, ale już nie mogę. Kropka.

A jak się czujesz? Jak dziecko? Pytają wszyscy oczekując odpowiedzi pełnych radosnego świergolenia. Włoż na siebię z 10 dodatkowych kilogramów, nie śpij w nocy, ciągle odwiedzaj toaletę, czuj się jak słoń w każdym ubraniu, miej mdłości po jedzeniu, ale i nieustanny  głód. Poświergolisz? Ok, czujesz jak od środka Cię potomek przywołuje do porządku i nie możesz się nie uśmiechnąć.


Na deser- imię. Bo chyba nie wybierzemy pierwszego lepszego? To to nie, to też nie, to brzydkie, tak ma na imie nielubiany kolega, to może być, ale czy jakiś międzynarodowy odpowiednik jest? A może po (pra)dziadku albo tak jak sąsiad?  A może nazwiecie tak, jak nazwali tamci? A zresztą, po co wymyślać, wezmę kalendarz i coś wybierzeMY. Litości. Żałuję, że w ogóle temat powstał i mówiłam innym jakie imię. Po porodzie, jakby dało się na tacy dziecko już z imieniem, byłby spokój. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz