Jadąc dziś do tej wioski (nie)mojej zatrzymywałam się trzykrotnie. Musiałam wyjść spojrzeć nie przez szybę, uchwycić to piękno. Niesamowita gra światła i cienia. Takie rzeczy są na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko w odpowiednim czasie schylić się po nie.
Skoro już tu jestem, ściągam kieckę. Nawet jeśli nie pobiegam, to pójdę chociaż. Nie prześpię tego uroczego popołudnia. Obiecałam zwolnić, co niniejszym czynie.
">
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz