wtorek, 3 sierpnia 2010
spiritus movens
Szła chodnikiem, który przemierzała dziesiątki razy. W deszczu,tanecznym krokiem, machając klapkami i podśpiewując po nosem. Upajała się chwilą, jedną z tych, które lubi. Zobaczyła ją czule skrywaną przez niego pod parasolem. Serce na moment zaczęło mocniej bić. Szybko jednak wróciło o normalnego rytmu. Nie chciała wprawiać ich w zakłopotanie swoją obecnością. Niech nic nie zakłóci tego szczęścia, że mają siebie tu i teraz, że świat nie istnieje, że są tylko Ona i On. Skręciła szybko w jakąś uliczkę. Jedną z tych ślepych. Przeczekała aż przejdą i wróciła na swój szlak. Na twarzy nadal miała uśmiech, w dłoniach japonki, a w głowie nuty. Na asfalcie nakreśliła szybko "wierzę w was". Ona nie zwróci uwagi na bazgroły, ale on chyba zrozumie. Może jednak zdolny jest do uczuć. Nieważne do kogo, ważne, że czynią go dobrym człowiekiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz