Lubie jeździć samochodem. Lubie prowadzić to jedno. A drugie, takie moje chwile sam na sam ze sobą. Dziś, gdy tylko wsiadłam za kółko, świeża choć niedospana, przypomniałam sobie o amatorskim zespole poezji śpiewanej, który mamy u siebie. Swego czasu zdarzało mi się słuchać, bywać na koncertach. Teraz, jakby czasu ubyło, a i występy rzadziej się zdarzają.
Zaczęłam od nuty stworzonej pod Gałczyńskiego.
Wiadomo, poezja śpiewana o miłości przeważnie głosi. Wstałam w dobrym humorze, więc i miłośnie mogło być.
Przemierzając kilometr za kilometrem (wszystkich łącznie było kilkadziesiąt) śpiewałam wszystko, co mi się przypomniało.
Zaczęłam bajkowo.
A ja tobie bajki opowiadam,
szeptów moich słuchasz bardzo rada.
Lśnień dodaję twym oczom i włosom,
jesteś cała jak srebrny posąg,
a ja biję przed tobą pokłony,
zakochany, zazdrosny, spragniony,
i nazywam ciebie srebrną nocą,
srebrną różą z ręki zwisającą.
Loki twoje mrok barwi na modro
i spokojna jest twoja mądrość.
Przeszłam płynnie do (nie)winności...
Cóżem winien, żem tak się nabłąkał,
żeby w końcu do ciebie przyjść,
żeby w końcu zrozumieć, że ty jesteś łąka
i drzewo, i księżyc, i liść.
Żeby w końcu zrozumieć, że śmiejący się potok
to ty także i muszla na dnie,
i Cerera świecąca nad pszenicą złotą,
i zielony wiatr, który dmie.
...by dojść do czynów zwyczajnych
Jeśli kiedyś zapragniesz odejść
od splątanych ścieżek miłości
Zrób to, proszę, bez niepokoju
Jak najzwyklej, i jak najprościej
Bądź szczęśliwy, gdy wieczorami
z Tobą miły chodzę pod ramię
Ale spokój mnie nie opuszcza
Gdy zostaję sam na sam...z gwiazdami
A czasu znów jakby braknąć zaczyna. Trzeba wszystko poukładać od a do z przed ruszeniem w świat. Już niedługo :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz