W przerwach między pracą a pracą błąkam się z kąta w kąt. Nie, wcale mnie się to nie podoba. Że tak sobie pozwolę- no żesz k.... mać !
"Drzewo nigdy nie smagane wiatrem rzadko kiedy wyrasta na silne i zdrowe" - powtarzam sobie jak mantrę. Tylko, że ja już wyrosnąć powinnam z takich chwiejności.
"Czemu ty się, zła godzino, z niepotrzebnym mieszasz lękiem? Jesteś - a więc musisz minąć, miniesz - a więc to jest piękne". Jakże daleko mi do tego piękna.
Zła jestem. Zła na cały świat i na wszystko wokół. Wiem, minie, chociaż będzie wracać. I wracać i wracać. Ale minie. Zawsze mija. Wrrr.
Nie biegałam, nie pływałam, na rolkach nie jeździłam. Zdecydowanie za mało dziś wysiłku fizycznego. Obawiam się urlopu. Ot tak, że brak pracy namiesza mi znów w głowie. Muszę sobie czas zaplanować od A do Z, by podczas wolnego zbyt dużo wolnego nie mieć.
Gimnazjalistką zalatuje. Pytasz co myślę. Nie chcę o tym mówić. Po co?
Wolałabym martwić się o zeszyty i podręczniki, które trzeba kupić na nadchodzący rok szkolny. Kiedy to było...
Siły mi dajcie, siły, by wieczory kończyły się dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz