Odmienię Twoje życie, wprowadzę orzeźwienie. Tak, najlepiej kubeł zimnej wody na łeb głupiej kozy. Przyda się.
Lato w pełni, a ja ani myślę wybrać się na urlop. Odnajduję się w pracy. Po pracy błądzę w krętych uliczkach małych miasteczek i polnych drogach między wioskami. Szkoda, że po takich na rolkach nie można sunąć.
Rejsowanie zdaje się być coraz bliżej, a jednocześnie wciąż stoi pod znakiem zapytania. Nie chcę się znów rozczarować i popłynąć z tęsknotą za oczekiwaniami na niewiadomoco niewiadomokiedy.
Obmyślam plany. I nic z tego nie wychodzi. Wena twórcza kończy się przy pierwszej ścianie. Chcę wierzyć, że wszystko się uda i gdzieś tam w głębi ducha faktycznie wierzę. Ale z drugiej strony, staram się twardo stąpać po ziemi i zdaje się rozróżniać rzeczy możliwe od tych nierealnych. Łatwo nie jest. Ale ze zniecierpliwieniem i podtupywaniem stópkami, wyglądam wtorku. Już niedługo, prawda? Dlaczego to jeszcze aż pięć dni? A później kolejne tygodnie i miesiące? Czas ostatnio w każdej sferze daje się porządnie we znaki. Brakuje go na wszystko. A gdy już przychodzi chwila wytchnienia, następuje czekanie. Wolę nie mieć wolnych chwil. Tak jest łatwiej. Tobie i mi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz