Przyszła i zaczęła. A gdy już zaczęła to i skończyć nie mogła.
- Chciałam mu obiady gotować, jego bieliznę prać z moją bielizną. I wierszem chciałam mówić do niego. I wiesz co? On niczego nie chciał! Bo on chyba pieniądze wybrał. Albo chce Sam być Sobie Kapitanem, Sternikiem, Majtkiem, Żaglem, Sterem, Okrętem. Niczego nie chciał a ja mu wszystko byłam gotowa oddać i chyba dlatego poszedł do innej, ona była "czasowo niedostępna". Jak będzie ją miał, weźmie się za kolejną. Taki casanova od siedmiu boleści. I sypiać z nim chciałam, nawet jak ochoty nie miałam. Nie odmawiał, chociaż tego nie umiał mi odmówić. A mnie to cieszyło. W końcu pomyślałam, że to nie darmowy hotel z dziwką i kolacją gratis. Nie chciałam tak dłużej. On też nie, zniknął. A ja jego skarpetki chciałam z moimi prać...
- Na zdrowie!
Śmiechu było co nie miara, gdy otwierałyśmy drugą butelkę wina.
Dobre takie spotkania, dzięku którym można się pośmiać i inaczej spojrzeć , na to co boli, bardzo dobre !
OdpowiedzUsuńTak, bardzo dobre :)
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że będzie o promocjach w centrach handlowych :P głupek ze mnie :P
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci takich spotkań, ale z radosnych powodów :)